wtorek, 4 lutego 2020

Ziołowe krakersy


Może nie są aż tak kruche jak kupowane krakersy, smak i konsystencję mają pomiędzy nimi, a macą, albo pieczywem chrupkim, ale są równie uzależniające. Przypomniała mi się opowieść Yotama Ottolenghi`ego z książki „Jerozolima”, o jego ojcu, który w nocy podkradał się do kuchni, by podjeść obwarzanków. I jestem w stanie zrozumieć taką zachciankę, bo co i rusz ciągnęło nas w domu do miseczki z tymi lekko słonymi, ziołowymi ciasteczkami.
Świetne do wszelkich past i dipów, do zabrania ze sobą na wycieczkę, jako przekąska w pracy też się przydadzą. Cóż, faktycznie znikają szybko, ale przepis jest tak banalny, że zawsze można dorobić nową partię.
Warto skomponować do nich mieszankę swoich ulubionych ziół, dzięki czemu mogą być śródziemnomorskie, azjatyckie, mniej lub bardziej pikantne i słone. Moja mieszanka składa się z kolendry, kminu, oregano, chili, soli i pieprzu – po pół łyżeczki, za wyjątkiem ostrego chili: na czubku noża.

Składniki (na ok. 3 duże blachy krakersów):
250 g mąki,
4 łyżki oliwy,
4-6 łyżek lekko ciepłej wody,
Płaska łyżeczka drożdży instant,
Pół łyżeczki cukru,
Nieco mniej niż pół łyżeczki soli,
Ok. 2-3 łyżeczki mieszanki przypraw i ziół.

Na stolnicę wsypujemy mąkę, dodajemy oliwę, drożdże, cukier, sól i 2-3 łyżki wody. Wyrabiamy energicznie ciasto, dodając resztę wody. Gdyby ciasto wydawało się za suche można dodać jeszcze odrobinę oliwy i wody. Wyrabiamy aż stanie się gładkie i elastyczne. Umieszczamy je w misce, przykrywamy ściereczką, albo folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia – na ok. godzinę. Gdy podwoi objętość kroimy je na mniejsze części, każdą rozwałkowujemy na dość cienki placek (byle nie przesadzić, bo za cienkie szybko się przypalą), posypując go w czasie wałkowania częścią przyprawy.
Włączamy piekarnik – powinien się nagrzać do 190 stopni (góra/dół).
Wycinamy okrągłą foremką ciasteczka (moja ma 4,5 cm średnicy), nakłuwamy każde z nich widelcem, układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze, tak by się nie dotykały i pieczemy ok. 10-12 minut – do zezłocenia, kontrolując czas, bo cieńsze upieką się szybciej.
Można je przechowywać w słoiku, albo w puszce. Za długo tam nie zabawią.

UWAGA: ścinków powstałych podczas wykrawania foremką nie zlepiam ponownie, tylko piekę je razem z krakersami. Chrupią i smakują tak samo.