środa, 27 lipca 2016

Czatnej wiśniowy z cebulą i balsamico


Taka wytrawna konfitura, którą bardzo lubię dodawać do serów, pasztetów (w moim przypadku – warzywnych), a jedzący mięso docenią jej dodatek do wszelkich mięs.
Smak słodko-ostro-korzenny i oczywiście kwaskowy – za sprawą octu balsamicznego. Ożywi każdy jesienny wieczór.

Składniki (na ok. 4-5 słoiczków 250-300 ml):
5-6 szklanek wydrylowanych wiśni (mogą być mrożone)
2-3 średniej wielkości czerwone cebule,
½ szklanki octu balsamicznego,
½ szklanki miodu,
¾ szklanki suszonych owoców (rodzynki, żurawina, porzeczki, goji itp.),
1 filiżanka cukru trzcinowego,
2 łyżeczki soli morskiej,
Łyżeczka świeżo zmielonego pieprzu,
½ łyżeczki zmielonych goździków,
½ łyżeczki zmielonego ziela angielskiego,
Łyżeczka ziaren gorczycy,
Kilka pokruszonych strączków suszonej papryczki chili,
Odrobina pieprzu cayenne - do smaku.


Do garnka wrzucamy wiśnie i zasypujemy je połową cukru, podgrzewamy aż puszczą sporo soku (ok. 10 minut) – sok odlewamy. Można wykorzystać go do przygotowania kompotu, doprawić nim herbatę itp. Cebule obieramy, kroimy w piórka – dorzucamy do wiśni razem z resztą cukru i pozostałymi składnikami. Mieszając od czasu do czasu, gotujemy na niewielkim gazie – ok. pół godziny.
Mieszanina powinna lekko zgęstnieć, nie będzie tak gęsta jak konfitury, bo wiśnie nie mają tak dużo pektyny, poza tym trzeba by dodać więcej cukru.
Przygotowujemy słoiczki – wyparzone wrzątkiem sterylizuję dodatkowo ok. 15 minut w piekarniku o temp. nastawionej na 110 stopni. Zakrętki wrzucam do wody, gotuję we wrzątku ok. 5 minut, potem dokładnie je wysuszam.
Gorący czatnej przekładam do gorących słoików, zakręcam je i wkładam na kolejnych 15 minut do piekarnika (temp. 110 stopni). I po kwadransie zostawiam je tam do wystudzenia. Przechowujemy słoiczki w ciemnym, w miarę chłodnym miejscu.

Uwaga: jak każdy czatnej, tak i ten można otwierać najwcześniej po miesiącu od przygotowania.


niedziela, 24 lipca 2016

Śliwkowa tarta Tatin nr 2


Pierwsze śliwki w tym roku. I tarta Tatin. Podobna nieco do tej, ale – bez ciasta francuskiego i z ograniczoną ilością cukru. W cieście go nie ma zupełnie (poza tym obecnym w daktylach), a do owoców dałam minimum niezbędne, by powstał karmel.
Ciasto jest genialne. Nie można się od niego oderwać. Bardzo kruchy spód, trudny do ładnego pokrojenia, lecz to, czy będą równiutkie kawałeczki, staje się kompletnie nieważne, gdy się spróbuje tego rozsypującego się w palcach, cudownie owocowego, uwodzącego naturalnym smakiem, rustykalnego wypieku. Wyobrażam sobie taki cud upieczony w prawdziwym piecu, z lekko nawet przypalonymi śliwkami...
Dla tych, którzy ograniczają kalorie i użycie pszennej mąki oraz dla tych, którzy poszukują czegoś nowego. Dla wszystkich.

Składniki (na formę o śr. 26-28 cm):
½ kg wypłukanych, wypestkowanych śliwek,
2-3 kopiaste łyżki cukru trzcinowego,
Kilka gałązek tymianku cytrynowego.
Ciasto
150 g pełnoziarnistej mąki orkiszowej,
80 g mąki ziemniaczanej, ryżowej albo kukurydzianej,
2 łyżki mielonych migdałów (albo 3 łyżki migdałów w słupkach),
12-15 daktyli bez pestek,
140 g masła,
1 jajko.

Opcjonalnie - łyżka trzcinowego cukru na wierzch (czyli na spód :)).

Do misy malaksera wrzucamy najpierw daktyle i rozdrabniamy je na małe kawałki. Dorzucamy obydwa rodzaje mąki, migdały, pokrojone w kostkę, schłodzone masło i jajko. Miksujemy do połączenia się składników. Ciasto zawijamy w folię i odkładamy na ok. 30 minut do lodówki.
Na dno patelni, czy innego płytkiego naczynia, które ma dość grube dno i nie ma plastikowych części, wrzucamy cukier i ustawiamy patelnię na średnim ogniu. Gdy cukier zacznie się topić i „bąbelkować” układamy na nim (wnętrzem do spodu) przepołowione śliwki. Zmniejszamy gaz i karmelizujemy śliwki jeszcze ok. 8-10 minut. Pod koniec tego czasu dorzucamy listki tymianku cytrynowego (opcjonalnie). Wyłączamy ogień.
Włączamy piekarnik, by się nagrzał do temp. 180 stopni.
Ciasto rozwałkowujemy na podsypanej mąką stolnicy – mniej więcej dopasowując je do średnicy naczynia. Nawijamy ciasto na wałek i umieszczamy je na śliwkach. Jeśli jest większe, to delikatnie podwijamy brzegi na owoce. Można posypać wierzch ciasta lekko trzcinowym cukrem.
Wkładamy je do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 25 minut – powinno zmatowieć i delikatnie się przyrumienić.
Wyjmujemy i czekamy ok. 5 minut. Można przy pomocy cienkiej łopatki podważyć lekko brzegi.
Do patelni przykładamy duży talerz. Przy pomocy rękawicy kuchennej, albo ściereczek chwytamy pewnie patelnię, drugą dłoń przykładamy do spodu talerza i odwracamy energicznie patelnię do góry dnem. Ciasto powinno wypaść na talerz. Jeśli na patelni pozostaną śliwki – nie przejmujcie się. Trzeba je po prostu przełożyć na puste miejsca na cieście.
Dodatkiem może być grecki jogurt z miodem, bita śmietana, lody waniliowe, ale i bez nich to ciasto jest naprawdę doskonałe.





czwartek, 21 lipca 2016

Smażone, zielone pomidory


Czasem dobrze jest sobie popłakać na filmie.
Dużo mi nie trzeba, ale mam swoje pewniaki, na których ryczę jak bóbr. Dlaczego tak się wzruszam na „Co się wydarzyło w Madison County” z Meryl Streep i Clintem Eastwoodem, to oczywiście wiem. Ale dlaczego na „Smażonych, zielonych pomidorach”? Przecież to historia dość przewidywalna, nadto ckliwa i nawet nie ma w niej śmierci Idgie, tak jak w książce Fannie Flagg, żeby hollywoodzkim standardom happy endu stało się zadość.
Pewnie dlatego, że ten film to majstersztyk opowiadania zwyczajnej historii – przyjaźni, miłości, samotności, buntu, obliczony na to, by każdy mógł się utożsamić z którąś z bohaterek i poprzez jej losy widział siebie. Zabieg to stary jak wynalazek braci Lumière, ale ciągle działa.
Gdy wiele lat temu zobaczyłam historię o Whistle Stop, pomyślałam sobie jak cudownie byłoby założyć z przyjaciółką własną knajpkę… I usmażyłam wtedy po raz pierwszy zielone pomidory. Jakoś nie bardzo się nimi zachwyciłam, za to z entuzjazmem wróciłam ostatnio do tego przepisu. I teraz – po 20 latach – stwierdziłam, że soczyste, kwaskowe, ciepłe, pomidorowe placuszki są fantastyczne! Czyli coś się jednak zmieniło – w dodatku na lepsze. ;)
Natomiast niezmienne jak odwaga Idgie, siła Evelyn, piękno Ruth i optymizm Ninny, pozostało banalne, ale dające otuchę przekonanie, że swoje życie można zmienić w każdym jego momencie. W każdym. I że bez przyjaźni nie ma nic.

Składniki (porcja dla dwóch osób):

2 zielone, spore pomidory,
4 łyżki mąki (może być np. orkiszowa, typ 720),
2 łyżki mąki kukurydzianej,
1 jajko,
½ szklanki mleka,
½ łyżeczki soli,
Świeżo zmielony pieprz, odrobina gałki muszkatołowej i kurkumy,
Olej do smażenia,
Świeże zioła, dip jogurtowy, tzatziki, albo paprykowy – co tam lubicie.


Pomidory płuczemy i kroimy na dość grube (ok. 1,5 cm) plastry.
Suche składniki mieszamy ze sobą. Wbijamy do nich jajko, dolewamy mleko, mieszamy krótko – do połączenia się składników.
Olej rozgrzewamy na patelni, powinno być go odrobinę więcej niż do normalnego smażenia.
Plastry pomidorów zanurzamy w cieście, wykładamy na olej i smażymy do zrumienienia z obydwu stron. Układamy usmażone placuszki na papierowym ręczniku.
Podajemy ciepłe z dodatkiem ziół, sosów, można posypać je serem feta (lub kozim) i spryskać kremem balsamicznym.





wtorek, 19 lipca 2016

Pieróg z fasolką szparagową i ziołami


Najpierw był taki pieróg z kapustą. A ostatnio postanowiłam wypróbować przepis z innym warzywem: żółtą, szparagową fasolką, sprężystą i - na szczęście - bez denerwujących włókien. Wystarczy zmienić główny składnik i dodane przyprawy, by powstało coś podobnego, a jednak innego.
Tym razem nie wykorzystałam ciasta francuskiego, klasycznie odwróciłam gotowy pieróg (a może nietypową tartę, albo zapiekankę?) do góry nogami i nawet bez dekorowania ziołami, można podać go od razu na stół – wygląda apetycznie, pachnie smakowicie, każdy kęs jest wielką przyjemnością.
Niepotrzebnie tylko posypałam wierzch przed upieczeniem suszonymi pomidorami, za bardzo się przypiekły. Po prostu nie róbcie tego. :)
Latem – genialny, ciepły dodatek do chłodników, zimą – dopełnienie sycącej zupy, albo samodzielne danie – z dipem, sosem jogurtowym czy też pikantnym ajvarem i sałatą. Może być świetnym posiłkiem w pracy, sprawdzi się również na pikniku, spodoba gościom na imieninach.

Składniki:
Dwie, solidne garście fasolki szparagowej (żółtej, zielonej),
3-4 łyżki domowego sosu pomidorowego albo ajvaru,
10-12 oliwek,
Papryka konserwowa (najlepiej taka grillowana),
Świeże zioła (cząber, oregano, tymianek, majeranek),
Sól, pieprz, chili, przyprawa prowansalska (albo inna śródziemnomorska mieszanka),
Oliwa.

Ciasto
3 jaja,
5 łyżek śmietany (18 % ),
3 łyżki majonezu,
6 łyżek mąki (może być orkiszowa),
1 łyżeczka soli,
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia.
Opcjonalnie przyprawy: odrobina kurkumy, ostrej papryki, zaataru (przyprawa charakterystyczna dla kuchni bliskowschodniej).


Fasolkę płuczemy, odcinamy końcówki i gotujemy – ale nie rozgotowujemy! Powinna być twardawa. Czas gotowania zależy od gatunku i grubości fasolki.
Włączamy piekarnik, by się nagrzał do 190 stopni.
Przestudzoną fasolkę mieszamy z sosem, albo ajvarem. Doprawiamy solą, pieprzem, odrobiną chili.
Oliwki kroimy na plasterki, paprykę – w paski.
Wszystkie składniki ciasta łączymy ze sobą – mieszamy dokładnie, ale dość krótko.
Naczynie ceramiczne (albo tortownicę) o śr. 23-25 cm, wykładamy papierem do pieczenia. Wysypujemy fasolkę, równomiernie umieszczając ją w formie, posypujemy oliwkami, pokrojoną papryką, ziołami. Wylewamy ciasto, tak, by zakryło całkowicie fasolkę. Wygładzamy wierzch, spryskujemy go oliwą i wkładamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok. 23-25 minut – do zrumienienia się wierzchu. Po wyjęciu z piekarnika czekamy ok. 5 minut, przykładamy do naczynia duży talerz i odwracamy formę do góry dnem. Zdejmujemy papier. Kroimy pieróg (tartę/zapiekankę?) jeszcze ciepły.






sobota, 16 lipca 2016

Wiśniówka z kardamonem i wanilią


Rzadko zdarza się naprawdę dobra wiśniówka. Bywa albo za słodka, albo zbyt słaba, lub też – co najgorsze – posiada obydwie te cechy. Ta jest w sam raz, a dodatkowo ma smak wzbogacony orientalną nutą kardamonu. Jeśli nie macie tych charakterystycznych ziaren (choć nie ma problemu z ich kupnem) – można zastąpić kardamon np. kawałkiem kory cynamonu, albo kilkoma goździkami. Tylko to już nie są tak wyrafinowane aromaty...

Składniki (na ok. 3-3,5 l trunku, wszystko zależy od tego, czy wiśnie są naprawdę soczyste...):
2 kg wiśni,
Ok. 1 kg cukru,
1 l spirytusu,
1 l wódki ( ½ l wódki można zastąpić brandy),
6-8 ziaren kardamonu (lekko rozłupanych, by uwolnić zapach),
1 laska wanilii.


Wiśnie płuczemy dokładnie, drylujemy (pozostawiając ok. 20 szt. z pestkami) i wrzucamy je do dużego słoja. Zasypujemy cukrem i odstawiamy na ok. 3-4 dni. Wiśnie w tym czasie puszczą sok, tym chętniej, jeśli będziemy od czasu do czasu potrząsać słojem.
Po tym czasie odcedzamy je dokładnie przy pomocy gęstego sita, albo gazy, sok wlewamy do garnka i podgrzewamy go. Gdy zaczyna się gotować - wyłączamy i studzimy. Dolewamy do soku spirytus i przelewamy np. do dużych słoików.
Odsączone wiśnie wsypujemy do słoja, dorzucamy te wiśnie z pestkami, dodajemy rozgniecione ziarna kardamonu i przekrojoną wzdłuż laskę wanilii i zalewamy wszystko wódką.
Po 2 tygodniach odcedzamy wiśnie, łączymy płyn z tym spirytusowym , przelewamy do butelek – przecedzając przez gęstą gazę, albo filtr do kawy – i czekamy przechowując je w chłodnym i ciemnym miejscu. Minimum 3 miesiące, a im dłużej, tym lepiej.
Oczywiście pozostałe wiśnie można wykorzystać do ciast, deserów, herbaty. Przechowuje się je w lodówce, albo zamrożone - tylko trzeba uważać na te z pestkami!





środa, 13 lipca 2016

Pizza arbuzowa z serem, malinami, kiwi i bazylią


Wariacja na temat tej sałatki. A nawet lekkie szaleństwo.
Wybieracie sobie na jakim będzie spodzie, z jakimi dodatkami, nie czekacie zbyt długo, wjeżdża na stół przyjemnie chłodna, jecie do syta – nie bacząc na kalorie. I tylko Włosi odwrócą się z grymasem, postukają w czoło, a nawet – kto wie – może wpiszą mnie na listę osób niemile widzianych w kraju prawdziwej pizzy.
Bo to pizza jest.

Składniki:
Po dwa wycinane z całego arbuza krążki na osobę,
Po dwie łyżki pokruszonego sera feta (albo twardego koziego) na każdą porcję,
Po 8-10 malin dla każdego,
Prażone pestki dyni, albo słonecznika, albo orzeszków piniowych, czy pistacji,
Dużo świeżej bazylii,
Kilka gałązek tymianku cytrynowego,
Po jednym złotym kiwi na porcję (złote smakuje inaczej niż zielone!),
Olej z pestek dyni,
Krem balsamiczny,
Sól morska w płatkach.


Krążki arbuza nie powinny być zbyt grube, jeden nieco cieńszy – i to w nim wycinamy małą, metalową foremką otwory. Nakładamy go na ten grubszy (obydwa można ułożyć na drewnianej desce, albo na talerzu) i wrzucamy do otworów pokruszony ser, maliny, pestki dyni . Wykładamy pokrojone na plasterki, obrane kiwi i dorzucamy jeszcze maliny, pestki, listki bazylii, listeczki tymianku cytrynowego. Spryskujemy olejem i kremem balsamicznym, posypujemy bardzo delikatnie solą.
Podajemy, kroimy na trójkąty, zajadamy się, sok spływa nam po brodzie...






niedziela, 10 lipca 2016

Torcik brownie z mascarpone, masłem orzechowym i czarną porzeczką


Bardzo lubię połączenie brownie z masłem orzechowym, ale – by nie było mdłe – trzeba uzupełnić je o owoce. Tak powstał ten torcik – o bogatym, zrównoważonym smaku, mało słodkim i eleganckim.
Podkreślę - naprawdę jest tu mało słodyczy i jeśli ktoś nie przepada za gorzką czekoladą, powinien odrobinę więcej cukru uwzględnić podczas przygotowania.
Czarna porzeczka to moja miłość od wczesnego dzieciństwa. I nie zabiła tej miłości nawet pierwsza, dziecięca praca na plantacji porzeczek. Owoc z rosyjska zwany smorodiną, pod wpływem temperatury i cukru, zmienia swój drażniący niektórych zapach i smak, w prawdziwy, aromatyczny cud.
Nie będę ukrywać - ten torcik to zawodnik wagi ciężkiej. Nawet malutki jego kawałek nasyca czekoladową mocą na długo. I długo będzie się pamiętać tę skoncentrowaną czekoladę, ożywioną kwaskową porzeczką. Czyli zdecydowanie jest to ciacho na rodzinne spotkania, bo choć nieduże, to dla wielu.
Polecam też patent z niskotłuszczowym, greckim jogurtem wymieszanym z owocami i umieszczonym w małym naczyniu na środku ciasta. Wycinam kółko ciasta przy pomocy metalowej foremki i ten pierwszy kawałek należy do mnie. :)

Składniki (na ciasto o średnicy 23 cm):

125 g czekolady,
125 g masła,
Ciut więcej niż ½ szkl. cukru,
Cukier waniliowy,
2 jajka,
2 kopiaste łyżki naturalnego jogurtu greckiego,
1 szklanka mąki,
2 łyżki kakao,
Szczypta soli.

Ser
250 g mascarpone,
¼ szkl. cukru,
2 kopiaste łyżki masła orzechowego (bez cukru),
1 jajko,
1 łyżka mąki.

Dodatkowo
350-400 g czarnej porzeczki.
2-3 łyżki niesolonych orzechów ziemnych,
Czarne porzeczki, listki mięty – do dekoracji,
Jogurt grecki wymieszany z przesmażonymi porzeczkami (i – ewentualnie – z dodatkiem miodu).

Polewa
Pełna łyżeczka masła,
1/3 tabliczki czekolady.


Mąkę mieszamy z kakao i solą – przesiewamy.
Pokrojone masło roztapiamy w rondelku, zestawiamy z ognia i dorzucamy podzieloną na kawałki czekoladę. Mieszamy do połączenia sie składników.
Jajko roztrzepujemy z cukrem i jogurtem przy pomocy ręcznej trzepaczki.
Łączymy masę jajeczną z czekoladową, dosypujemy mąkę, mieszamy aż utworzy się jednolita, gładka masa.
Ser miksujemy z masłem orzechowym, cukrem, mąką i jajkiem. Krótko, ale dokładnie.
Wykładamy tortownicę papierem do pieczenia. Na niej umieszczamy mniej więcej połowę czekoladowego ciasta. Na to wykładamy warstwę sera, wypłukane i oczyszczone z gałązek porzeczki (trochę więcej niż połowę)i znów czekoladowe ciasto. Wygładzamy lekko powierzchnię (łatwiej będzie przy pomocy zwilżonej wodą łyżki) i podsypujemy na środku orzeszkami.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni. Pieczemy ok. 30 minut.
Odstawiamy do przestudzenia, oblewamy polewą (masło łączymy z czekoladą, podgrzewamy na niewielkim ogniu mieszając – do rozpuszczenia).
Dekorujemy resztą przesmażonych z łyżką cukru porzeczek i miętą. 2-3 łyżki konfitury porzeczkowej można zostawić do jogurtu, z którym podajemy ciasto.









czwartek, 7 lipca 2016

Truskawka i poziomka w płynie, czyli...


...rosolio di fragole i fragolino. Kto był we włoskiej knajpce i zdarzyło mu się trochę poczekać na jedzenie, ten – być może – został poczęstowany jednym z tych dwóch trunków.
Ja ostatnio łapczywie wypiłam łyk – przyznam bez wstydu – prosto z buteleczki wypełnionej boską nalewką truskawkową z pieprzem i bazylią.
Niezapomniany, obezwładniająco piękny smak. Dlatego śpieszcie się! Kupujcie truskawki i do dzieła!
A jeśli macie poziomki w ogródku, albo – tak jak ja – na balkonie, to można pokusić się o fragolino, czyli nalewkę poziomkową. Wrzucam do słoja codziennie po kilka nowych, dojrzałych owoców i wciągam w nozdrza zapach poziomkowej ambrozji...

Rosolio di fragole (con pepe nero e basilico)*

Składniki :
½ l wody ,
250 g cukru,
1 kg truskawek,
½ l spirytusu ,
1 łyżka ziaren czarnego pieprzu ,
10 listków bazylii.

Wodę i cukier zagotowujemy, by powstał syrop. Studzimy i ostudzony płyn mieszamy ze spirytusem – wlewając alkohol do syropu.
Wypłukane i oczyszczone truskawki wrzucamy do sporego słoja i zalewamy je mieszanką. Dorzucamy listki bazylii. I zapominamy o słoju na tydzień albo najlepiej na dwa tygodnie. Choć nie całkiem zapominamy, bo od czasu do czasu trzeba potrząsnąć słoikiem. Na dwa dni przed końcem tego terminu dosypujemy łyżkę ziaren pieprzu. Czekamy jeszcze dwa dni, po czym przecedzamy płyn i rozlewamy go do butelek.
Do zimy nie wytrzyma – ręczę.

*Za przepis dziękuję J. :)

Fragolino

Składniki :
250-300 g poziomek i 150-200 g truskawek,
0,5 l wódki,
200 ml spirytusu

Syrop
300 g cukru,
400 ml wody,
Skórka z cytryny.


Oczyszczone owoce wsypujemy do słoja i zalewamy alkoholem. Odstawiamy na miesiąc.
Łączymy cukier z wodą, dodajemy skórkę z cytryny. Mieszając zagotowujemy i od razu zestawiamy z ognia. Wyjmujemy skórkę i studzimy. Przecedzamy alkohol (przez gazę, albo gęste sito) i wlewamy go do zimnego syropu. Mieszamy i przelewamy do butelek. Likier jest gotowy.
Przechowywać go można w chłodnym miejscu do roku. Tylko po co.


środa, 6 lipca 2016

Sałatka ryżowa włoska


- A kiedy na urlop? - pytają. Nie wiem, a właściwie na razie wiem tylko to, co zjem (tak mówił mój Tata :))...
Musi wystarczyć teraz kulinarna podróż w stronę Włoch. Podróż za jeden uśmiech, nad miseczką pełną insalata di riso.
Z tych proporcji powstanie duża porcja, w sam raz na piknik, na grillowe spotkanie w ogrodzie, na balkonową ucztę z przyjaciółmi. Tak rekomenduje tę sałatkę mistrz Gennaro Contaldo.*
Ważne, by wszystkie gotowane składniki były twardawe i jędrne – zarówno ryż, jak i warzywa.

Składniki:
400 g ryżu mieszanego (biały z dzikim – można kupić taką mieszankę),
100-150 g ugotowanego i obranego z łupin bobu (ew. zielonej fasolki szparagowej),
100 g zielonego groszku (ugotowanego, z mrożonki albo świeżego),
250 g mozarelli,
Kilkanaście zielonych oliwek (przekrojonych na pół),
1 nieduża marchewka,
5-7 małych korniszonów,
2 czerwone grillowane papryki konserwowe,
Puszka tuńczyka w oleju,
Kilkanaście koktajlowych pomidorków – wypłukanych i przekrojonych na pół,
Łodyga selera naciowego (opcjonalnie – nie wszyscy lubią),
Oliwa,
Kilka łyżek sosu worcester Lea & Perrin (koniecznie!),
Garść listków bazylii,
Sól i pieprz.


Ryż gotujemy zgodnie z przepisem, wrzucamy do sporej miski, studzimy. Dokładamy bób i groszek, pokrojoną w niewielką kostkę mozarellę, oliwki, startą na tarce z dużymi oczkami marchewkę, pokrojone dość drobno korniszony, seler i paprykę. Dodajemy odsączonego tuńczyka, pomidorki – doprawiamy do smaku solą i pieprzem, mieszamy. Na sam koniec dolewamy sos worcester i oliwę, mieszamy i posypujemy bazylią.
Sałatkę odstawiamy do schłodzenia – musi przynajmniej przez godzinę „przegryźć” się w chłodzie.
Uwaga: sałatki ryżowe mają tendencję do „gubienia” smaku, stają się po jakimś czasie mniej słone. Jeśli przechowujemy sałatkę na później, warto doprawić ją przed podaniem odrobiną pieprzu i sosu worcester.

*Zmodyfikowany przepis pochodzi z „Gennaro’s Italian Home Cooking” (wyd. Headline).