środa, 29 kwietnia 2015

Beza, mango, kiwi i jagoda


Nim nastaną truskawki o smaku wczesnego lata, słodkie i soczyste, by z nich zrobić - kibicując ulubionym tenisistom podczas Wimbledonu, Eton Mess (albo raczej Wroclaw Disaster), pocieszam się takim wiosennym miszmaszem. Cieszy oko psychodelicznym szaleństwem, przypomina niemodny i nieco oldskulowy owoc jakim jest kiwi i daje hippisowskie poczucie wolności od ... kalorii.

Make peace, not diet!

Składniki (na porcję dla 4-5 osób):
Kilka pokruszonych bez średniej wielkości (albo połowa blatu bezowego),
300 ml śmietany kremówki 30 proc.,
1 łyżka cukru pudru,
1 spore, dojrzałe mango,
2-3 łyżki jagód (mogą być mrożone),
2-3 miękkie owoce kiwi,
Świeża mięta do ozdoby.


Część pokruszonych bez wsypujemy do dużej miski. Śmietanę ubijamy z łyżką cukru pudru, 1/3 z niej łączymy z rozgniecionymi jagodami. Mango obieramy, usuwamy pestkę, a miąższ miksujemy na gładki mus. Kiwi obieramy, kroimy na kawałki. Na część bez wykładamy śmietanę i śmietanę z jagodami, znów posypujemy bezami. Całość polewamy musem z mango, dodajemy pokrojone kiwi i ozdabiamy listkami mięty.


poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Jestem Cucurbita Pepo. BDP cz. 18*


Solidna porcja warzyw grillowanych, surowych, duszonych. Do tego dobre pieczywo, ser, ryba i owoc. No i zioła oczywiście. Pełnia szczęścia.

Z niedzieli: młoda kapusta duszona z fenkułem (będzie przepis na blogu!), grillowana cukinia z serem feta, pesto, kaparami, oliwkami, suszonymi pomidorami, oliwą i bazylią.
Dzisiaj – szybka sałatka z pomidora, szalotki, greckiego jogurtu z odrobiną kremowej gorgonzoli, kanapka z chleba orkiszowego z łososiem, ajvarem i rukolą, a na deser – jabłko.
Wykorzystałam też nieużywaną do tej pory część z kompletu moich pudełek. Tackę do krojenia, która może też pełnić funkcję cedzaka, a świetnie sprawdziła się w roli przekładki pomiędzy dwoma rodzajami jedzenia. Na cukinię umieszczoną w największym pudełku położyłam przekładkę, dzięki czemu pojawiło się miejsce na kanapkę i owoce. Oczywiście można wykorzystać po prostu kawałek folii aluminiowej i stworzyć taki „stryszek”. Trzeba jedynie pamiętać, że zapachy mogą się ze sobą mieszać, lepiej więc unikać zbyt dużych kontrastów aromatycznych. Kanapkę owinęłam dodatkowo folią, żeby jabłka jednak nie smakowały rybą…

Gdybym dziś dosłownie chciała potraktować powiedzenie „jesteś tym co jesz”, to wybieram na to swoje warzywne, poniedziałkowe „alter ego” cukinię. O lekko przydymionym, interesującym aromacie, sprężystą, ale miękką, otulającą rozpływający się w ustach ser, kryjącą czarną, lśniącą oliwkę i szmaragdową, ziołową nutę pesto. Z kwaskowym, suszonym pomidorem - dla towarzystwa i urozmaicenia.
Bo jak już mieć warstwy, to nie takie jak cebula, ale takie trochę hippisowskie, kolorowe, z bogatym życiem wewnętrznym. ;)

*Łacińska nazwa cukinii. Tylko dziś jestem, bo to w końcu Bardzo Dobry Poniedziałek, dzień pudełkowych cudów.

sobota, 25 kwietnia 2015

Szybkie ciasto z resztek


Resztki nie kojarzą się za dobrze. Są resztki honoru, resztki godności, resztki dawnej świetności, resztki urody – jakieś takie żenujące, nieprzyjemne dość stany i zjawiska. Czy da się coś dobrego zrobić z resztek? Kto znalazł się w kulinarnej, podbramkowej sytuacji ten wie, że tak :). Przygotowujemy zapiekanki, sałatki, ale ciasto? A jednak da się.
W zamrażalniku znalazłam resztkę tzw. „spodu” do ciasta z herbatników i orzechów oraz resztkę kruszonki. Miałam pozostałości poświąteczne w postaci marcepanu (oczywiście nie takiego w czekoladzie;)) – to jest genialny dodatek do kruchych ciast, bardzo polecam!
Do tego jedno duże jabłko, trochę mrożonych owoców leśnych, końcówka paczki płatków migdałowych i białka, które zostały po innym cieście (z pięciu jajek). Trudno mi podać dokładne proporcje, bo to zależy ile znajdziecie takich resztek.
Nagrzewamy piekarnik do temp. 180 stopni, przygotowujemy blaszkę wyłożoną pergaminem – o wielkości dostosowanej do tego, czym dysponujemy.
Na spód dajemy... „spód”, na niego trzeba zetrzeć na tarce marcepan i sypnąć trochę płatków migdałowych. Na to – pokrojone w cienkie plasterki jabłko i leśne, zamrożone owoce. Dalej – kruszonka, znów marcepan (jeśli jest go więcej) i płatki migdałowe. I to wkładamy do nagrzanego piekarnika na ok. 15 minut. W międzyczasie ubijamy białka na sztywno, dodając do nich filiżankę cukru (jeśli są z 5 jaj).
Wyjmujemy blaszkę z piekarnika, umieszczamy na cieście pianę z białek i znów wkładamy do piekarnika. Po ok. 5 minutach zmniejszamy temperaturę pieczenia do 160 stopni i pieczemy jeszcze ok. 30 minut (aż beza delikatnie się zrumieni). Zostawiamy do przestudzenia w piekarniku.
I co? Śmiało można podać takie ciasto gościom, bo i wygląda paradnie i smakuje.



środa, 22 kwietnia 2015

Paprykarz szczeciński z kuskusem


Pamiętacie tę zagadkę? I jej rozwiązanie? Jeśli nie, to zachęcam, by sobie przypomnieć, a potem pamiętać o wykorzystaniu resztki ryżu i ryby i od czasu do czasu zjeść coś dużo lepszego niż sklepowe, zazwyczaj niejadalne paprykarze. A gdy zamiast ryżu jest kuskus, powstanie wersja o delikatniejszej konsystencji, ale wcale nie mniej pikantna, wyrazista i smaczna.

Do kuskusu dodałam wędzonego pstrąga, przesmażoną na oleju rzepakowym cebulę i zieloną paprykę. Ważne by kuskus był jędrny, ryba pokrojona przed dodaniem jej, a cebula i papryka dość drobno posiekane. Do tego przecier pomidorowy, nieco keczupu, słodka papryka i ostry pieprz cayenne - do smaku i sól oraz pieprz. Dodaję jeszcze sos worcestershire i odrobinę maggi, a jeśli mam – to również świeży tymianek.
Jeśli chodzi o proporcje, to można kierować się wcześniejszym przepisem, ale można też stworzyć własną wersję – mniej lub bardziej pikantną i z ulubionymi ziołami. A może z kaszą jaglaną? Albo z bulgurem? Kombinujcie!

Świeży chleb, ogórek i ta rybna, ostra pasta ... To dla mnie ciągle smak dzieciństwa, powrót do czasów, gdy w sklepach był tylko jeden rodzaj paprykarzu szczecińskiego. Pycha!

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Nikt nie jest doskonały, czyli BDP* cz. 17


Większość jedzenia z wczoraj, więc rano było błyskawicznie. Do mniejszych pudełeczek trafiły: soczewica z ziołami i marchewką, kapusta włoska ugotowana i panierowana w bułce tartej (na oliwie), pieczone bataty z solą morską i rozmarynem, do tego sos jogurtowy z pesto. W dużym pudełku wylądowały kanapki z żytniego chleba z pastą jajeczno-paprykową z oliwkami. Fajny patent: listki bazylii na kromkach – bardzo miło chleb później pachnie.
Na deser - mandarynka luzem.
Ujawniła się dziś pierwsza słabość mojego zestawu pudełek – gumowa uprząż zwana przeze mnie „stringami”, przytrzymująca pudełka, nie wytrzymała. Po pół roku wcale nie codziennej i niezbyt intensywnej eksploatacji. Trochę krótko… A szkoda, bo to przydatny element.
Przy takiej ilości kanapek – spacer wskazany. I choć bardzo chciałam sobie poczytać w tramwaju, to może przynajmniej część drogi powrotnej wypadałoby przejść w kwietniowym słońcu i wietrze. No, ale cóż... Ja też pękłam, nie dałam rady, odpuściłam sobie. „Jeszcze się nachodzisz, jeszcze się napłaczesz” – mówiła moja Babcia. Święte słowa :)

*Tak, tak właśnie minął kolejny Bardzo Dobry Poniedziałek w pracy.

sobota, 18 kwietnia 2015

Mufinki bananowe


Jeszcze jeden sposób na wykorzystanie bardzo dojrzałych bananów. Babeczki są równie łatwe w przygotowaniu jak ten chlebek bananowy, ale czeka się na nie znacznie krócej.
Delikatne, wilgotne, mocno bananowe, z fantastycznym, rumowym akcentem. Najlepsze jeszcze leciutko ciepłe, rozkrojone i posmarowane naturalnym, greckim jogurtem, który świetnie przełamuje słodycz.
Jeśli się uchowają, można je następnego dnia przekroić na pół i odgrzać na grillowej patelni...
Na śniadanie, podwieczorek, do zabrania na piknik, w podróż i do pracy.

Składniki (na 12 szt.):
3 niezbyt duże banany,
8 łyżek złocistego, trzcinowego cukru + jedna dodatkowo do posypania
1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią,
Płaska łyżeczka cynamonu,
2 łyżki rumu (najlepiej ciemnego),
80 g masła,
2 jajka,
120 ml jogurtu naturalnego,
1,5 szkl. mąki (można pszenną połączyć z orkiszową),
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia,
Aromat rumowy.

Na wierzch:
Czekoladowe drobinki, albo pokrojona gorzka czekolada.

Formę do mufinek wykładamy papierowymi foremkami (gdy ich nie mam, natłuszczam otwory formy i wykładam je kółkami wyciętymi z papieru do pieczenia).
Piekarnik nagrzewamy do temp. 180 stopni.
Masło roztapiamy – odstawiamy do wystudzenia.
Obrane banany kroimy na kawałki, wrzucamy na patelnię, posypujemy je cukrem trzcinowym i cukrem z wanilią. Podgrzewamy na niewielkim ogniu, dosypujemy cynamon i wlewamy rum. Gdy po chwili banany zaczną się rozpadać, a cukier, cynamon i rum utworzą apetyczny sos, lekko mieszamy całość - tylko 1-2 razy i odstawiamy do wystudzenia.
Przesianą mąkę łączymy z proszkiem i cukrem. Jajka roztrzepujemy lekko z masłem i jogurtem, dodajemy banany i odrobinę aromatu rumowego, mieszamy całość i taką masę wlewamy w dołek utworzony w mące. Mieszamy wszystko dokładnie, ale krótko – tylko do połączenia składników (inaczej mufinki mogą stać się „gumowate”, twarde). Rozdzielamy ciasto do otworów formy, wierzch posypujemy niewielką ilością czekolady i wkładamy do nagrzanego piekarnika.
Pieczemy ok. 22-23 minuty, sprawdzając pod koniec drewanianym patyczkiem – jeśli po wyjęciu z babeczki jest suchy, można zakończyć pieczenie. Po 5 minutach od wyjęcia z piekarnika, wyjmujemy mufinki z formy i pozwalamy im przestygnąć na metalowej kratce.


czwartek, 16 kwietnia 2015

Tagliatelle z fenkułem i bazylią, czyli włoska robota


Jeszcze jeden dowód na to, że proste jest piękne.

Składniki (porcja dla 1-2 osób):
Oliwa z oliwek,
4-5 gniazdek makaronu tagliatelle (najlepiej pełnoziarnistego),
1 niewielki fenkuł (albo jego część),
Łyżka kaparów,
8-10 oliwek zielonych,
Garść posiekanej bazylii i jeszcze kilka listków do dekoracji,
2 nieduże ząbki czosnku
Szałwia, zielone gałązki fenkułu,
Kawałek sera z niebieska pleśnią (wielkości pudełka zapałek),
Cytryna (opcjonalnie),
Sól z chili, pieprz.


Wyczytałam w którejś z ulubionych „włoskich” książek kulinarnych, że fenkuł świetnie łączy się z bazylią. Nie miałam konkretnego przepisu, za to pod ręką kilka składników, które intuicyjnie postanowiłam wykorzystać. Ale – ten fenkuł zbyt duży nie był, właściwie została mi jego mniejsza połowa… W sam raz do makaronu, przygotowanego po powrocie z pracy, przynaglanego głodem i ciekawością nowego smaku.

Podczas gdy piękne, szerokie, pełnoziarniste wstążki się gotowały, pokroiłam cienko fenkuł i wrzuciłam go na patelnię z oliwą. Gdy się zeszklił, dodałam listki szałwii, kapary, pokrojone na plasterki dwa nieduże ząbki czosnku, oliwki nadziewane cytryną i jeszcze przez chwilę wszystko dusiłam. Po kilku minutach dosypałam pokrojone listki bazylii, przemieszałam i wyłączyłam. Doprawiłam solą z chili i pieprzem. Makaron się ugotował, odcedziłam go, zostawiając odrobinę płynu z gotowania. Dodałam do makaronu kilka kawałeczków sera z niebieską pleśnią (to może być roquefort, Lazur, gorgonzola) i przerzuciłam go na patelnię warzywno-ziołową, wyłożyłam na talerz i posypałam jeszcze odrobiną świeżej bazylii i zieloną częścią fenkułu.
Do każdej porcji można dołączyć cząstkę cytryny.

I jak to z fenkułem bywa: anyżkowa, nie przez wszystkich lubiana nuta, w trakcie duszenia gdzieś wyparowała. Został wyjątkowy, miły smak, trudny do porównania z czymkolwiek… Poczułam się jak szczęśliwa posiadaczka ogrodu, która przynosi z niego w koszyku świeże warzywa i zioła i przygotowuje z nich od razu jakieś danie. Bardzo to miłe uczucie, choć przecież nic poza szałwią i bazylią, nie było świeżo zerwane…



poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Zielono mi… BDP* cz. 16


Optymistycznie, wiosennie, apetycznie. Kanapki z chleba żytniego z pastą serowo-tuńczykową i zielskiem, sałata fryzyjska, rukola z podwrocławskiego ogrodu, ogórek i pomidor, a do tego sos z odtłuszczonego jogurtu greckiego, cytryny, oliwy i ziół, pikantny ryż z warzywami i serem Lazur (w trakcie podgrzewania pięknie i smacznie się topi…), kawałek banana i mandarynka.
Skoro świt była owsianka ze śliwką i cynamonem – bez niej nie wychodzę już rano z domu. Niewiele zostało mi z niedzieli i martwiłam się, że pudełeczka będą ubogie, a ich zawartość taka sobie… Ale „rzutem na taśmę” trafiły wieczorem na patelnię pokrojone warzywa (kawałek papryki, marchewki, pora, cebuli, natka pietruszki, listki szałwii i świeży tymianek. Skropiłam to oliwą z chili - wyszło aromatycznie i z mocą. No i dziś rano było łatwiej, bo miałam jeszcze wypłukaną wczoraj znakomitą sałatę i rukolę, a do nich resztkę sosu. Warzywa, zioła, dobry chleb i nabiał, wieczorem zjem pewnie jeszcze zupę, albo omlet i to wszystko.
Gdybym chciała podliczyć koszt tego mojego dziennego wiktu, to pewnie wyniósłby z połowę tego, którym bulwersuje się ostatnio Gwyneth Paltrow. W USA najbiedniejsi dostają dzienny talon żywnościowy na 4 dolary 30 centów. Czyli wg dzisiejszego kursu mają na jednodniowe wyżywienie ponad 16 zł… I to – jak twierdzi aktorka - jest stanowczo za mało.
Nie ma co narzekać, tanio nie znaczy niesmacznie.
„Świata nie naprawię, ale robię co w mojej mocy i sprawia mi to przyjemność” – tak w radio powiedziała wczoraj Marta Frej (internetowa pani od rysunków). Fajna, normalna babka z tej Marty. A jeden z moich ulubionych jej obrazków dołączam. Dopisałabym do niego tylko "Śniadanie mam..." :)

*Bardzo Dobry Poniedziałek



niedziela, 12 kwietnia 2015

Tarta cytrynowo-limonkowa


Eleganckie, piękne, doskonałe pod każdym względem ciasto. Zrobi wrażenie na wszystkich, nawet na tych, którzy za słodyczami nie przepadają. Kwaskowe i jednocześnie słodkie, wyraziste, choć odrobinę złagodzone bitą śmietaną. Bezpretensjonalne, ale i wyrafinowane. Niejednoznaczne i zmysłowe. Trochę jak nieco zapomniane blond piękności, te platynowe, w błyszczących sukniach - z filmów sprzed wielu lat: Jean Harlow, Jayne Mansfield, Diana Dors, Mamie van Doren, Veronica Lake, Lana Turner. Pojawiały się na ekranie i wszystko jaśniało. Po prostu były...
















Że nieuprawnione i na wyrost to skojarzenie? Zróbcie tę tartę. Po prostu.

Składniki (proporcje na ciasto o śr. 23-26 cm):
Kruchy, podpieczony spód przygotowany wg tego przepisu,
6 jajek,
130 g cukru (najlepiej drobnego – do wypieków),
250-300 ml śmietany kremówki (30 proc.),
Skórka otarta z 2 cytryn
Skórka otarta z 2 limonek
120 ml soku z cytryn i limonek,
1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej.


Na wierzch
4-5 łyżek domowego kremu lemon curd (niekoniecznie, ale...)
150-200 ml śmietany kremówki,
Łyżka cukru pudru,
Skórka cytryny do dekoracji.
Albo – cukier puder do posypania i o połowę mniej bitej śmietany, do nałożenia na każdy ukrojony kawałek ciasta.


Kruchy spód mozna przygotować dzień wcześniej.
Włączamy piekarnik, by się nagrzał do temp. 180 stopni. Do misy miksera wbijamy jajka, wsypujemy cukier i miksujemy aż zacznie się tworzyć jednolita, puszysta masa (3-4 minuty). Wlewamy śmietanę, miksujemy i za moment dodajemy sok, skórkę i mąkę. Mieszamy wszystko jeszcze przez chwilę i wylewamy na kruchy spód. Nie przestraszcie się płynnej konsystencji – tak ma być!
Wkładamy ostrożnie formę do piekarnika i pieczemy ok. 25-30 minut. Gdyby brzegi ciasta mocno się zrumieniły, można w połowie pieczenia obniżyć temperaturę piekarnika do 165 stopni.
Studzimy ciasto, dekorujemy i cieszymy się każdym kawałeczkiem...




















Zdjęcia gwiazd: dailymail.co.uk, queensofvintage.com, fineartamerica.com

piątek, 10 kwietnia 2015

Fool z jogurtem i lemon curd


Angielski, tradycyjny deser, ale nieco inny, lżejszy. Bitą śmietanę zastąpił w 2/3 odtłuszczony jogurt grecki, śmietanę dodałam dla odrobinę bogatszego smaku. Jeśli macie w domu tych kilka potrzebnych składników, przygotowanie doskonałego, cudownie orzeźwiającego deseru nie zajmie wam więcej niż minutę.

Składniki (na 3 porcje):
Kubek (250 g) greckiego jogurtu,
3-4 łyżki bitej śmietany (niekoniecznie),
6 łyżeczek domowego lemon curd,
3 łyżki mrożonych lub świeżych owoców (maliny, truskawki, jeżyny, jagody itp).


Do niewielkich naczyń (słoiczków, pucharków, filiżanek) nakładamy po 2 łyżki jogurtu, na to – po łyżeczce bitej śmietany i lemon curd. Powtarzamy to raz jeszcze – można lekko przemieszać krem cytrynowy z resztą. Na wierzch wsypujemy po łyżce owoców i gotowe.
Easy-peasy and yummy! Czyli łatwizna i pychota. :)
PS. Można oczywiście dodać muesli, orzeszki, ale raczej nie zamiast owoców, tylko dodatkowo.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Supersałatka z mango i kaszą bulgur


Gdy mam w domu mango, czuję się jakbym dostała prezent. Uśmiecham się na samą myśl o jego smaku, czasem czekam na jakiś pomysł, inspirację, podpowiedź jak je wykorzystać, a czasem od razu wiem. Tak jak dziś – wstałam, dzień był taki ładny, chłodny, wietrzny i słoneczny, w sam raz na lekką, pobudzającą sałatkę. Ugotowałam bulgur, jędrne ziarenka zażółciły się od kurkumy, nabrały aromatu kminu i chili. Ta genialna kasza uwiodła mnie kilka lat temu, doceniam ciągle jej fantastyczne walory i staram się zawsze mieć ją pod ręką (można ją od pewnego czasu kupić bez problemu w sklepach np. Społem).
Przypomniał mi się przy okazji jeden z moich ulubionych, kompletnie zakręconych filmów – turecki „Złocisz mrok ponury” (2013), którego tytuł - fragment sonetu Szekspira - trudniej jest zapamiętać niż leitmotiv muzyczny - piosenkę „Mreyte ya mreyte” (pojawiającą się także w innym filmie – „Karmel”). Moja namiętność do mango i bulguru jest uzasadniona, obydwa te składniki nie tylko złocą mrok ponury, ale sprawiają, że ta ciemność rzadziej się pojawia. Wierzę, że jedzenie ma moc odpędzania złych myśli i stresu. Zróbcie tę sałatkę, zjedzcie ją w miłym towarzystwie i przekonajcie się sami. :)

Składniki (na porcję dla 2 osób):
½ kubka kaszy bulgur (grubszej wersji),
Masło, oliwa, kurkuma, kmin rzymski i odrobina pieprzu cayenne (na czubku noża) – do gotowania kaszy,
½ dużego mango,
niewielkie awokado,
Kawałek papryczki chili (kilkucentymentowy, oczyszczony z pestek),
Ok. 3-4 łyżki posiekanej zieleniny (bazylia, natka pietruszki, szczypiorek, tymianek, mięta – bazylia musi być, reszta do wyboru),
2-3 łyżki prażonych orzeszków piniowych i pestek dyni (albo słonecznika i siemienia lnianego),
Sól w płatkach,
Świeżo mielony pieprz.

Sos
Łyżka soku cytryny,
Kilka łyżek oleju lnianego (lub innego dobrej jakości),
Łyżka melasy z granatu albo miodu.


W niedużym rondlu, topimy łyżeczkę masła, dodajemy 2 łyżki oliwy. Wrzucamy kaszę bulgur, mieszając prażymy na niewielkim ogniu (2-3 minuty). Wsypujemy pół łyżeczki kurkumy, tyle samo mielonego kminu. Mieszamy, zalewamy gorącą wodą (ostrożnie – buzuje!) – nieco ponad powierzchnię kaszy, doprawiamy solą i gotujemy do miękkości, dolewając po trochu wodę, gdy się wygotuje. Pod koniec sypiemy odrobinkę cayenne, próbujemy i doprawiamy jeszcze solą i pieprzem.
Odstawiamy do wystudzenia. Mango obieramy, kroimy w kostkę, podobnie awokado. Chili drobno siekamy. Łączymy z wystudzoną kaszą, dodajemy zieleninę, posypujemy orzeszkami i pestkami. I jeszcze ciut soli w płatkach i pieprzu. Polewamy sosem powstałym przez połączenie składników – tuż przed jedzeniem.

sobota, 4 kwietnia 2015

Pischinger


Najłatwiejszy z łatwych, do zrobienia w święta i w dni powszednie, gdy nieodparta ochota na coś słodkiego. Wystarczą dobre wafle i powidła – w wersji podstawowej. Wyższa szkoła jazdy to przekładanie domowym kajmakiem ucieranym z masłem, a z czekoladą to taki wariant pośredni. Usłyszałam ostatnio o masie z dwóch kostek masła i włos zjeżył mi się na głowie! Niemożliwe, by to był przepis z Krakowa! ;)
Myślę, że ten bardziej przystaje do stereotypu oszczędnej, galicyjskiej pani domu...

Składniki (porcja raczej niewielka, trudno określić dla ilu osób... Bo może dla jednej? Albo dwóch, trzech?):
2 paczki małych, okrągłych wafli (średnica ok. 15 cm), zwanych też andrutami,
Tabliczka czekolady (gorzkiej lub deserowej),
5 łyżek cukru pudru,
100 ml śmietanki 30 proc.,
100 g zmielonych orzechów (włoskich, laskowych),
Płaska łyżka masła.


Czekoladę topimy na parze, dodajemy do niej cukier, śmietankę, masło, mieszamy dokładnie. 2-3 łyżki masy odkładamy, a resztą przekładamy wafle, posypując każdą warstwę zmielonymi orzechami. Dociskamy lekko całość, zawijamy w folię i odkładamy na noc w chłodne miejsce, obciążając od góry (np. puszką, albo słoikiem z zawartością). Na drugi dzień podgrzewamy odłożoną polewę i pokrywamy nią torcik. Można go ozdobić oczywiście, a kroić trzeba gdy polewa zastygnie. Nie trwa to długo ;).

czwartek, 2 kwietnia 2015

Magdalenki wielkanocne


Ciasteczka, które sławę zawdzięczają Marcelowi Proustowi już są na blogu, proponuję jednak ich wersję wielkanocną. Idealną do przygotowania z dziećmi – bez względu na wiek. Będą pamiętać nie tylko smak tych delikatnych, muszelkowych babeczek, ale i to, że robiliście je wspólnie...
Magdalenki można upiec wcześniej, ale wykończenie sugeruję na dzień, w którym trafią na stół.

Składniki:
Magdalenki przygotowane wg tego przepisu,
Ok. 8-9 łyżek mało słodkiej, bitej śmietany (100 ml 30. proc. kremówki wystarczy),
8-9 łyżeczek domowego kremu lemon curd z tego przepisu.


Magdalenki na gładkiej stronie pokrywamy warstwą bitej śmietany (niezbyt grubą) i małą łyżeczką, delikatnie tworzymy z kremu cytrynowego „żółtko”.


Można przed nałożeniem lemon curd posypać bitą śmietanę wiórkami kokosowymi.
Takie łatwe, a taki efekt! No i ten smak...