To znów moje magiczne ciasto drożdżowe, tylko w wersji na
bułki – z trochę większą ilością mąki. Obok tego kołacza bułeczki Marcepanki,
albo Marcepanny – jak kto woli, idealnie nadają się do listopadowego
świętowania. Na rogale marcińskie z cukierni nie piszę się po raz kolejny, bo –
powtórzę się raz jeszcze – nic nie uzasadnia tak wysokiej ich ceny. Ani
tradycja, ani wyjątkowy skład, ani sentyment, tak uważam.
Te rustykalne, swojskie bułeczki polubiłam od pierwszego
wejrzenia i kęsa. Nie tracą na smaku także na drugi, a nawet trzeci dzień, choć
czasem nie uda się tego sprawdzić. Bardzo łatwo je się robi, jedyny problem
może pojawiać się przy formowaniu ich, a wynika z delikatności ciasta. Ale to
tylko przy pierwszych próbach, potem każdy znajdzie swój patent, by kawałki
ciasta elegancko skręcić i połączyć w pierścień. Ułatwi przygotowanie
wykorzystanie zmielonych migdałów, ja miałam je w całości, w łupinach – trzeba
było namoczyć, oczyścić i zmielić. Jest jeszcze druga opcja nadzienia: gotowej masy
marcepanowej z białego maku, wyprodukowanej przez firmę znaną z bakalii. Puszki
można znaleźć w sieciowych dyskontach i sklepach spożywczych, albo na znanym portalu
aukcyjnym. Co prawda maku jest tam niewielka ilość – tylko 23 proc. (poza tym cukier,
kaszka pszenna, mąka pszenna, miód, aromat marcepanowy, kwas cytrynowy, woda),
ale masa jest nieprzesłodzona, nie ma w niej syropu glukozowo-fruktozowego, ani
całej tablicy Mendelejewa. To opcja na skróty, do zastosowania od czasu do
czasu.
Bez względu jednak na te naprawdę drobne niedogodności,
warto rozjaśnić jesienny mrok domowym, cukierniczym cudem. Tym bardziej, że
jest też plus ekonomiczny – bułki piecze się krótko. I zjada zbyt szybko, niestety. ;)
Składniki (na 11-12 bułek):
Na ciasto – tak jak tutaj,
Nadzienie:
200 g migdałów mielonych,
100 ml
mleka,
Łyżka masła,
2 łyżki miodu,
Łyżka cukru z prawdziwą wanilią,
2-3 łyżki mocnego alkoholu (rum, brandy, krupnik),
Olejek migdałowy.
Lukier:
7 kopiastych łyżek cukru pudru,
Mleko – 3-4 łyżki,
Olejek migdałowy.
Opcjonalnie: kandyzowana skórka pomarańczowa
Wszystkie składniki nadzienia umieszczamy w rondlu,
podgrzewamy na minimalnym ogniu, mieszamy do rozpuszczenia i połączenia,
odstawiamy.
Ciasto przygotowujemy zgodnie z przepisem, przy mieszaniu
powinno mieć konsystencję w miarę zwartą, jeśli tak nie jest - dosypujemy
jeszcze odrobinę mąki. Podsypujemy nią także stolnicę, albo blat i wykładamy
ciasto, formujemy je do momentu, gdy przestanie przywierać do dłoni i blatu.
Nadajemy ciastu kształt prostokąta o wymiarach ok. 26-27/30 cm.
Smarujemy ciasto masą migdałową – można pomóc sobie palcami, bo ciasto jest delikatne i nadzienie będzie trudne do rozprowadzenia. Górną część ciasta składamy do połowy, dolną – tak samo. Powinien powstać pas ciasta, który następnie kroimy na 11-12 równych części.
Powstałe paski skręcamy kilka razy i łączymy ich końce, tak, by powstały pierścienie.
Układamy je na blasze wyłożonej papierem, odstawiamy na 10-15 minut i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy ok. 18 minut.
Gdy bułki się upieką, wyjmujemy je z piekarnika i
przygotowujemy lukier. Łączymy cukier puder z mlekiem i olejkiem, mieszamy
trzepaczką, aż powstanie gładka masa. Jak sprawdzić, czy lukier ma właściwą
konsystencję? Nabieramy go na trzepaczkę, podnosimy ją do góry – lukier
powinien spływać cienką, nieprzerwaną strużką.
Bułki lukrujemy jeszcze ciepłe, ale nie za gorące. Można na środek polukrowanych drożdżówek
nałożyć pokrojoną skórkę pomarańczową, ale być może to już będzie za dużo tego
dobrego. :)