środa, 17 lipca 2019

Maślane wiśnie z nalewki


Wiśnie w maśle? Hmmm... Macie prawo podejść do tego z rezerwą, jako i ja rok temu podchodziłam. Ale – do odważnych świat/smak należy. Nie dowiecie się jak jest hen za górami, za lasami, jeśli tam się nie wybierzecie.
To jest przepis z książki Marka Łebkowskiego „Wina i przetwory” (wyd. Świat Książki), nie zawiodłam się do tej pory na jego recepturach, zaryzykowałam i oto otworzyłam ostatni słoik, by cieszyć się wiśniami z tej zeszłorocznej nalewki. Po której – co tu dużo gadać, ani śladu już.
W kuchni sprzed 100 lat, sposób konserwowania przetworów przy pomocy tłuszczu był dość popularny. Teraz odchodzi się od niego, bo generalnie unika się tłuszczu zwierzęcego. Zdaję sobie więc sprawę, że to przepis nie dla wszystkich. Ale – jeśli nie jesteście weganami, jeśli używacie z umiarem masła, namawiam bardzo do takiego wykorzystania wiśni po odcedzeniu ich z alkoholu. Powstaje coś niezwykłego, niespotykanego – pod względem konsystencji, jak i smaku (uwaga: alkohol jest niewyczuwalny!). Nic się nie dzieje złego ze sklarowanym masłem, harmonijnie podkreśla wiśniową słodycz. Trzeba jednak przestrzegać pewnych warunków: słoiki powinny być porządnie wyparzone i wysuszone (ja robię to w piekarniku, w temp. 100-120 stopni), masło musi być sklarowane, a gotowe przetwory powinno się przechowywać w chłodzie piwnicy, albo lodówki.
Namawiam bardzo, bo lepszych konfitur wiśniowych nie jadłam. Wspaniałe do owsianki, do wypieków, do porannego twarożku, albo jogurtu, a nawet do herbaty, gdy jesienno-zimowy chłód.

Składniki:
1 kg wiśni z nalewki,
1,5 szkl. cukru,
100 g masła dobrej jakości.


Masło roztapiamy w rondelku, na bardzo niewielkim ogniu, podgrzewamy je nieśpiesznie i podczas tego procesu zdejmujemy łyżką powstającą pianę. Gdy masło się rozpuści całkowicie, ogrzewamy je jeszcze przez minutę i odstawiamy do wystudzenia. Zlewamy tłuszcz delikatnie do miseczki, pozostawiając wszelkie białkowe „fusy”.
Wiśnie umieszczamy z cukrem w rondlu z grubym dnem, podgrzewamy mieszając, aż cukier się rozpuści, a alkohol odparuje. Studzimy, a w międzyczasie przygotowujemy słoiki (w moim przypadku były to trzy weki z gumką o pojemności ok. 300-350 ml) – wyparzamy je i osuszamy. Ponownie podgrzewamy wiśnie, dodając do nich połowę sklarowanego masła, przekładamy je do słoiczków lekko ugniatając. Dolewamy po łyżce na wierzch konfitur resztę masła. Zabezpieczamy słoje wyparzoną i osuszoną gumką, zamykamy je i odstawiamy w chłodne miejsce. Jeśli to będą zwykłe słoiki, a nie weki, to dla pewności można je jeszcze po zakręceniu umieścić na 10 minut w piekarniku nagrzanym do temp. 100 stopni.
Nie znam lepszego sposobu na wykorzystanie wiśni z nalewki. Można je oczywiście zamrozić, ale ta maślana konfitura jest absolutnie nową jakością w życiu człeka łasego na przysmaki.


poniedziałek, 15 lipca 2019

Focaccia najłatwiejsza


Bo to znów wariant tego łatwego, drożdżowego ciasta, tym razem w wersji słonej. I przygotowuje się je właściwie tak samo jak słodkie, zmniejszając tylko ilość cukru do jednej łyżki, zwiększając nieco ilość mąki np. orkiszowej i zamiast oleju dodając oliwę. A co będzie na wierzchu, to już wasz wybór – mogą być czarne oliwki, rozmaryn i sól, a mogą też być pomidorki koktajlowe i zioła. Jeśli umieścicie ciasto w większej blaszce – focaccia będzie cieńsza i bardziej chrupiąca, jeśli w mniejszej – taka jak uwielbiam, czyli puszysta i idealnie wchłaniająca oliwę, albo inny dip. Najbardziej lubię ciepłe kawałki tego ciasta zanurzać w oliwie wymieszanej z ziołami, warzywami i… płynem z kiszonki. Warzywa też kiszone: kalafiory, rzodkiewki, papryka, marchewka, buraczki, pomidory: całe bogactwo lata na talerzu.

Składniki – w kolejności wrzucania do miski:
50 g pokruszonych, świeżych drożdży,
1 łyżka cukru,
2 rozbełtane jajka,
½ szkl. oliwy,
1/3 szkl. mleka,
2,5 szkl. mąki (moja była orkiszowa typu 700),
Szczypta soli.


Na wierzch
Kilkanaście oliwek (najlepsze są te czarne, suszone), świeży rozmaryn, grubsza sól, świeże oregano, albo – kilkanaście pomidorków koktajlowych, zioła, grubsza sól, oliwa do spryskania.

Ciasto przygotowujemy tak jak tutaj, po wyrośnięciu i wymieszaniu umieszczamy je w formie (moja ma 21/31 cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Wykładamy na nie oliwki lub pomidorki, wciskając je odrobinę w ciasto, sypiemy zioła, sól, spryskujemy oliwą. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy ok. 35 minut.
Na płaskim talerzu rozprowadzamy dobrą oliwę, układamy pokrojone warzywa, dodajemy sól i pieprz, ocet balsamiczny. A kto ma domowe kiszonki, ten ma też płyn z kiszenia i te wspaniałe, chrupiące, kwaskowe i słodkie warzywa ze słoja. I taki to mariaż włosko-polski wcielamy w życie z przyjaciółmi, na pikniku, spotkaniu w ogrodzie, na balkonie, we wszelkich miłych okolicznościach przyrody i ludzi.