niedziela, 20 października 2019

Ciastka czekoladowe Lamia


- Nie bój się babciu, one nas nie słyszą.
- Ale ja się niczego nie boję, ja przecież nie mam nic do ukrycia.
- A co tutaj masz?
- Zlituj się, córeczko! Nie patrz tu!
Lamia znajduje pudełko...
- Przecież to jest zabronione.
- Nie, nie zabieraj mi go! Ja się tak cieszyłam że mi wreszcie wyrósł!
- Co to jest?
- Kartofel! Prawdziwa skrobia, nie jakieś tam syntetyki.
- Mam tu coś lepszego.
Wyciąga ciastko...
- Ciastko? Czekoladowe?
- Dostaniesz calutkie, jeżeli coś mi powiesz.
- A czy ja mogę spróbować, czy aby nie jest syntetyczne? Mmmm, prawdziwa czekolada, dobre...
- Do czego służyli mężczyźni?
- Mę... mężczyźni? Do czego służyli? No, używało się ich w większości wypadków do pracy. Ja zresztą nic nie pamiętam...
- Jak to nie pamiętasz? Przecież w twoich czasach to oni byli na porządku dziennym!
- Tak, dziennym, no i nocnym... A co z tym ciastkiem?
- Jest twoje... Powiem ci coś w tajemnicy. Wykopałyśmy dwóch takich. Żywych!*

Tego dnia doktor Lamia Reno zapisała w swoim dzienniku: „Dużo trudu kosztowało mnie upieczenie archaicznego, dziwnego ciastka. Najpierw musiałam odczytać zapis z recepturą umieszczony na dysku zewnętrznym, niestosowanym od przynajmniej trzystu lat, potem, przy pomocy kontaktów w Archeo, odszukałam w magazynie muzealnym urządzenia, dzięki którym wieki temu powstawały tzw. „wypieki”, ale najtrudniejsze było zdobycie prawdziwej czekolady. Nie wdając się w szczegóły: było warto. Julia Nowak, najstarsza starowinka, wyjawiła mi – w zamian za ciastko, do czego służyli mężczyźni. Teraz muszę się tylko dowiedzieć na czym polega ta rozrywka i dlaczego nie warto być kobietą, kiedy nie ma mężczyzn.”

Składniki (na ok. 18-22 szt.):

200 g czekolady deserowej (60-70 proc. kakao),
80 g posiekanej gorzkiej czekolady z całymi orzechami laskowymi albo migdałami,
50 g masła,
95 g mąki,
¾ łyżeczki proszku do pieczenia,
2 łyżki przesianego kakao,
Szczypta soli,
2 duże jajka,
100 g białego cukru,
90 g cukru brązowego, trzcinowego.


Dwie duże blachy wykładamy papierem do pieczenia.
Do rondelka umieszczonego w garnku z gorącą wodą (tak, by jej nie dotykał) wrzucamy masło i podzieloną na kawałki, deserową czekoladę. Roztapiamy masło i czekoladę na parze, odstawiamy do przestudzenia.
Mieszamy ze sobą suche składniki: mąkę, kakao, proszek, sól.
Przy pomocy miksera ubijamy jajka z cukrem, na gęsty, jednolity krem.
Włączamy piekarnik, by się nagrzał do 180 stopni.
Łączymy przy pomocy łopatki krem jajeczny z roztopioną czekoladą i masłem – delikatnie, ale dokładnie.
Dodajemy mąkę z proszkiem, kakao i solą – mieszamy do połączenia wszystkich składników. Na koniec wsypujemy posiekaną (dość grubo) czekoladę z orzechami i łączymy z masą.
Wykładamy porcje ciasta na blachę, przy pomocy zwilżonej wodą łyżki. Jedna porcja to nieco ponad łyżka ciasta. Na jednej blasze powinno zmieścić się ok. 10 porcji, trzeba zachować między nimi odstępy, bo ciastka powiększają się. Wkładamy po jednej blasze do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 11-12 minut. Ciastka zmatowieją i będą mieć lekko popękany wierzch. Po wyjęciu z piekarnika czekamy ok. 10 minut i przenosimy je do wystygnięcia na kratkę. Najpierw są bardzo miękkie, po ostygnięciu twardnieją. I takie mają być, nie jak brownie, a raczej jak twarde cantuccini.
Znakomite do czerwonego wina. Konsumowane w tym połączeniu i w towarzystwie, zapewnią doskonałą rozrywkę. ;)

*Skorzystałam z dialogu filmu „Seksmisja” w reż. Juliusza Machulskiego (1983 r.). Zamieniłam oczywiście kultowy, truskawkowy, kwaskowy i nie mdły dżemik na ciastko.


niedziela, 6 października 2019

Cobbler jabłkowo-śliwkowy z sosem karmelowym


Gdy zaczyna się robić chłodniej, człowiek nie tylko nasadza czapkę na głowę, ale i zaczyna otulać się na wszelkie inne możliwe sposoby. Jednym z nich jest uleganie pokusie, gdy pojawia się ochota na coś słodkiego, ciepłego, owocowego, kruchego, kwaskowego i zimnego. No i taki właśnie jest cobbler. A przy tym bajecznie łatwy. A skąd to zimne, jeśli je się go na ciepło? Bo lody waniliowe albo śmietankowe są nieodzowne. Poza tym schemat przygotowania zawsze ten sam: na uprażone owoce wykłada się kruche ciasto, zapieka całość i można, a nawet trzeba jeść od razu po upieczeniu.
Kto lubi na bogato, sięgnie po ten przepis Jamiego Olivera, a kto woli skromniejszą, bardziej chrupiącą i jesienną wersję jabłkowo-śliwkową, ten skorzysta z poniższej propozycji. Ale jeśli nie ma być skromnie – sos o smaku solonego karmelu będzie jak kaszmirowy szal...

Składniki (na formę o śr. 23-24 cm):

Ciasto
130 g mąki,
3 łyżki cukru,
Płaska łyżeczka proszku do pieczenia,
55 g masła - schłodzonego i pokrojonego na kawałki,
4-5 łyżek śmietanki 30 proc.

Owoce
2 duże jabłka (reneta, antonówka),
15 śliwek węgierek,
Łyżeczka mąki ziemniaczanej,
1/3 łyżeczki mielonego kardamonu,
Odrobina masła – ok. łyżeczki.

Posypka
3 łyżeczki cukru,
Gałka muszkatołowa – na czubku noża,
Kardamon – na czubku noża.


Sos o smaku solonego karmelu (za Kwestią Smaku)
4 łyżki białego cukru,
1/4 szkl. wody,
8 łyżek śmietanki 30 proc.
2 łyżki masła,
Szczypta soli gruboziarnistej,zmielonej.


Mąkę mieszamy z proszkiem i cukrem, dokładamy masło – rozcieramy w palcach na kruszonkę. Dodajemy śmietankę, szybko mieszamy palcami do połączenia się składników i odkładamy ciasto (nadal w formie kruszonki, tyle, że bardziej wilgotnej, zwartej) w chłodne miejsce.
Jabłka obieramy, oczyszczamy z pestek, kroimy na niewielkie kawałki. Śliwki bez pestek dzielimy na cztery części. Wkładamy owoce do rondla i prażymy na niewielkim ogniu. Po kilku minutach dosypujemy kardamon, mieszamy. Po kolejnych 3-4 minutach dolewamy 2-3 łyżki wody i wsypujemy mąkę ziemniaczaną. Mieszamy całość dokładnie, zestawiamy z ognia.
Włączamy piekarnik, by się nagrzał do 180 stopni.
Owoce wykładamy do ceramicznej (albo szklanej) formy. Pokrywamy je małymi płatkami masła, na wierzchu umieszczamy kruszonkę. Posypujemy delikatnie cukrem z przyprawami korzennymi.
Wkładamy formę do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 35 minut – aż wierzch będzie przyrumieniony.

Najlepiej podawać cobbler w małych miseczkach, z dodatkiem lodów i/lub sosu karmelowego.

Sos zaś wykonujemy następująco:
- wsypujemy cukier równą, cienką warstwą do rondla,
- stawiamy go na niewielkim ogniu i czekamy aż cukier zbrązowieje i CAŁKOWICIE się rozpuści – NIE MIESZAMY!
- wlewamy wodę: OSTROŻNIE! PRYSKA! Mieszamy energicznie;
- gotujemy przez minutę,
- dolewamy śmietankę, mieszamy i gotujemy jeszcze przez 3-4 minuty,
- dodajemy masło i sól, mieszamy do połączenia się składników. GOTOWE.