niedziela, 18 maja 2014

Owocowy cobbler


Deser całoroczny - smakuje, gdy można sobie usiąść z talerzykiem w ogrodzie, czy na balkonie, ale i jesienią i zimą sprawi wielką przyjemność. Skorzystałam z przepisu Jamiego Olivera, tylko mąkę samorosnącą zamieniłam na zwykłą, z dodatkiem proszku do pieczenia i zmniejszyłam nieco ilość masła. Owoce można dobrać w zależności od sezonu – najbardziej lubię korzystać z rabarbaru w połączeniu z jabłkiem, ale i z porzeczkami czy śliwkami jest pysznie. Nie polecam jedynie truskawek, bo wg mnie nie nadają się do pieczenia. Jamie pisze (w książce „Happy Days with the Naked Chef”, wyd. Penguin Books), że cobbler to amerykański odpowiednik angielskiego crumble’a – jak zwał, tak zwał, deser jest przepyszny, a poradzi sobie z nim nawet osoba kompletnie niedoświadczona w kucharzeniu.

A tu bonus - „The Crumble Song” Lorraine Bowen w wersji hinduskiej :). „Everybody's good at cooking something and I'm good at cooking crumble. In fact, I've got one in the oven - would you like some?”

Składniki:
2 jabłka,
2 łodygi rabarbaru,
2 kubki mrożonych (albo świeżych) owoców leśnych,
5 łyżek ciemnego cukru,
Solidny „chlust” octu balsamicznego (tak chyba można przetłumaczyć „good lug” :)).
Na wierzch:
150 g pokrojonego, schłodzonego masła,
225 g mąki pszennej (albo orkiszowej),
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia,
70 g ciemnego cukru (plus odrobina do posypania),
Szczypta soli,
130 ml maślanki (albo jogurtu naturalnego),
2-3 łyżki płatków migdałowych do posypania.


Owoce wkładamy do rondla (jabłka i rabarbar oczywiście obieramy i kroimy, mrożonych owoców nie trzeba rozmrażać), zasypujemy cukrem, dodajemy ocet balsamiczny i gotujemy aż puszczą soki i nieco zmiękną (ok. 8-10 minut). W międzyczasie włączamy piekarnik, by się nagrzał do 190 st. W misie malaksera umieszczamy masło, mąkę, proszek, cukier, maślankę i sól. Miksujemy wszystko do połączenia. Powstanie dość maziste ciasto – nie przejmujcie się, że nie jest to klasyczna kruszonka. Tak ma być :). Gorące owoce wlewamy do żaroodpornego naczynia – w moim przypadku ma ono wymiary 24/19 cm (nie może być zbyt płytkie!). Zwilżamy ręce wodą, nabieramy ciasto, skubiemy je i układamy takie kawałki na wierzchu. Posypujemy całość płatkami migdałowymi i cukrem, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy do zrumienienia – ok. 30 min. Cobbler najlepszy jest na ciepło, z dodatkiem lodów waniliowych, albo bitej śmietany.




2 komentarze:

  1. Danuśka, jestem już parę kilo do przodu, ale niczego nie żałuję! Cobblery uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam parę kilo - dziś do przodu, jutro do tyłu :). A przyjemności nie wolno sobie odmawiać, to bardzo szkodzi... ;)

      Usuń