niedziela, 6 września 2020

Smażony ser podkarpacki


Zdaję sobie sprawę, że to przepis nie dla każdego. Bo ktoś może nie je nabiału, albo nie ma dostępu do wiejskiego mleka i twarogu. Ale traktuję ten blog jako swego rodzaju dziennik, pamiętnik kulinarny, a byłoby grzechem nie odnotować faktu, że zrobiłam taki ser.
Ten dziwny rok trzeba zapamiętać. Nie tylko z powodu epidemii, ale raczej z powodu wszystkich dobrych, nowych rzeczy, które się zdarzają. Bo to one trzymają nas przecież w pionie, pozwalają zachować pewność, że dopóki się czegoś uczymy, albo coś nowego poznajemy, idziemy do przodu. Powolutku, małymi kroczkami, ale zawsze. Nauczyłam się robić smaczny ser. Fajnie brzmi?
Przepis jest banalny, znany w różnych rejonach Polski i nie tylko. A po co z twarogu robić taki ser? Choćby po to, żeby spożytkować nadmiar mleka i twarogu, żeby przedłużyć jego trwałość, żeby uzyskać nowy, ciekawy smak. Dostałam około kilograma wiejskiego, domowego twarogu, kupiłam mleko prosto od krowy - to podstawa. Podpatrzyłam przepis na blogu trzecitalerz.blogspot.com, który jest kopalnią regionalnych przepisów Podkarpacia. Nie chciałam robić twarogowego sera zgliwiałego, bo... nie lubię fazy gliwienia, w tym przypadku wszystko jest świeże, pachnące, rześkie.
Do dzieła więc!

Składniki:
Ok. 1 kg wiejskiego twarogu,
750 ml świeżego mleka,
50-90 g masła (im go mniej, tym ser bardziej miękki),
2 jajka (zerówki!),
Płaska łyżeczka soli,
Płaska łyżeczka sody oczyszczonej,
Dodatki – opcjonalnie: czarnuszka, albo kminek, papryka, zioła, przyprawa z suszonych pomidorów z czosnkiem.


Ważny jest garnek – dobrze, by miał grubsze dno. Wlewamy do niego mleko i zagotowujemy, twaróg rozkruszamy i dorzucamy do gotującego się mleka. Zmniejszamy płomień gazu, gotujemy powoli przez 5-8 minut, mieszamy całość często, by twaróg nie przywierał do dna, powinien się zebrać na spodzie w postaci drobnych grudek. Wyłączamy gaz, odstawiamy garnek z serem na 15-20 minut, po tym czasie odcedzamy go z serwatki (nie wylewamy jej, przyda się np. na zupę).
Jajka wbijamy do miski, roztrzepujemy je z solą i sodą.
Masło roztapiamy w rondlu, albo na patelni z grubym dnem. Wrzucamy na patelnię odcedzony twaróg, mieszamy cały czas, dość energicznie, twaróg zacznie się jakby rozpuszczać i zmieniać konsystencję. Dodajemy jajka i mieszamy tak, by wszystko się ze sobą połączyło. Jeśli chcemy – dosypujemy przyprawę, ja lubię najbardziej dodatek czarnuszki. Ser będzie plastyczny, miękki, bardzo gorący. Można przełożyć go do plastikowego pojemnika, albo do przeciętej butelki po mleku, potem można ją rozciąć i wyjąć uformowany ser. Można też posypać ser np. przyprawą pomidorowo-czosnkową, czy obtoczyć go w niej. W każdym razie ser ma być przykryty, by nie utworzyła się na nim taka twardsza warstwa.
Przeczytałam, że z tej proporcji uzyska się 500-600 g sera, ale ja uzyskałam ok. 900 g (jakieś takie cudowne rozmnożenie, czy co...?).
Po wystudzeniu ser umieszcza się w lodówce, gdy stwardnieje, elegancko się kroi. A potem – na kanapkę, do tosta, z winogronami, oliwkami, do wina...




2 komentarze:

  1. Brzmi obiecująco, zrobię taki, ale z kminkiem. Też nie lubię gliwienia. Uściski. PomiDorka 😘

    OdpowiedzUsuń