poniedziałek, 12 września 2016

Wegeburger najlepszy


Fred Chesneau*. To wszystko przez niego. Francuski podróżnik i bohater programu „Globe Cooker” tak sugestywnie przygotowywał hamburgera, łącznie z domowymi, pieczonymi bułeczkami, sosami, świeżymi warzywami, że zatęskniłam.
Ale nie za smakiem mięsa, tylko za miękką, delikatną bułką, cieknącym po brodzie, pikantnym sosem, kwaśnymi piklami, chrupiącą cebulką i tym stanem sytości, którego ciągle zakazują nam sadystyczni specjaliści od diet. Jeść, ale się nie najadać, oglądać superfilm i wyłączać go przed zakończeniem, śledzić relacje z pięknych podróży i nigdzie nie wyjeżdżać... Nakazy, zakazy i ograniczenia. Chrzanić je! A nawet trochę... pieprzyć (uppps).
Taki domowy burger, który - jeśli dobrze, uczciwie i - tak, tak, nie pomyliłam się – ZDROWO przygotowany, naprawdę może być niemal erotycznym doznaniem. Byle na dodatek, a nie zamiast. ;)
Mój jest słodko-korzennie-ostro-kwaskowy. Z intensywnym w kolorze i w smaku buraczanym burgerem. Z sercem zrobiony.

Składniki:
Na kotlety (11-14 szt. – w zależności od wielkości, można je zamrozić jeśli zostaną)
200 g soczewicy zielonej,
2-3 pieczone (albo ugotowane) buraki średniej wielkości,
1 duża cebula,
2-3 łyżki suszonej żurawiny,
2 duże ząbki czosnku,
2 łyżeczki wędzonej papryki,
Pół szklanki ugotowanego ryżu (najlepiej brązowego, albo czerwonego),
1 jajko,
2 łyżki kaszy manny albo kukurydzianej,
1-2 łyżki bułki tartej (albo orzechów mielonych),
Sól i pieprz,
Mąka orkiszowa, albo gryczana do obtaczania,
Olej do smażenia.

Dodatkowo
Tyle bułek – z lokalnej, ulubionej piekarni – dla ilu osób przygotowujemy wegeburgery. Mogą być ciemne, z ziarnami, byle w miarę miękkie i świeże.
Liście sałaty (fryzyjska, masłowa, dębowa), rukola, świeża bazylia, zioła.
Grillowane pieczarki i pomidorki koktajlowe (po 2-3 niewielkie pieczarki i tyle samo pomidorków na bułkę).
Pikle (cebula, ogórki, papryczki itp.).
Wędzony, twardy ser dobrej jakości (po dwa plastry na każdą bułkę).
Prażona cebulka.
Sos : majonez (może być też naturalny jogurt grecki) wymieszany z keczupem, albo ajvarem i kurkumą, doprawiony solą, pieprzem, świeżym imbirem oraz czosnkiem. A kto lubi – z odrobiną maggi, cayenne, albo z harissą.


Soczewicę płuczemy i moczymy przez godzinę w wodzie. Gotujemy do miękkości. Cebulę kroimy drobno i smażymy do delikatnego zezłocenia. Wsypujemy do niej żurawinę, dodajemy rozgnieciony czosnek, dosypujemy paprykę, mieszamy. Wrzucamy do malaksera soczewicę, obrane buraki i zawartość patelni – miksujemy. Dokładamy ryż, kaszę, bułkę tartą – mieszamy i doprawiamy do smaku. Masa powinna być naprawdę zdecydowanie pikantna i słona. Na koniec dodajemy jajko i jeszcze raz mieszamy. Formujemy nieduże kotlety średniej grubości. Jeśli będą za cienkie – rozpadną się podczas smażenia. Rozgrzewamy olej na patelni i smażymy obtoczone w mące kotlety.
Odstawiamy je do lekkiego przestudzenia.
Kroimy bułki i układamy je na patelni grillowej, albo w opiekaczu. Powinny być ciepłe, lekko chrupiące.
Nakładamy na spodnią połówkę bułki plaster sera, sałatę, kotlet, pieczarki, pomidorki (bez skórki!), pokrojone pikle, oblewamy sosem i na górę znów dajemy plaster sera oraz prażoną cebulkę i świeże zioła (bazylia, szczypiorek, natka pietruszki).
Przykrywamy górną połówką, układamy na talerzach i dekorujemy każdy talerz odrobiną sosu oraz zieleniną.

Czy ktoś zje taką wege-bułę bez oblizywania brody, palców, chwytania ustami wypadających warzyw? Nie sądzę. I tak ma być. Warzywa są sexy. ;)

PS. Kotlety można oczywiście zjadać też tak jak tradycyjne, mięsne – z kaszami, sosami, ziemniakami, surówkami.
PS1. A co z bułkami domowymi? Jeśli znajdę idealny przepis – podzielę się.

*To właśnie on.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz