środa, 14 grudnia 2016

Kransekake, czyli piernikowa wieża

Ubiegłoroczne polowanie na specjalne foremki zaowocowało pierwszą wieżą piernikową, w tym roku święta uświetni druga. Kransekake – tak się nazywa norweski, tradycyjny wypiek, którego różnej wielkości pierścienie powstają z ciasta makaronikowego, czyli z dużej ilości migdałów połączonych z dużą ilością cukru. Za słodko jak dla mnie.
Stąd pomysł na wersję korzenną, z ciasta, które od lat wykorzystuję do domowej produkcji pierników.
I to też jest propozycja na spędzenie świątecznego czasu z dziećmi – zarabianie ciasta, dzielenie na porcje, tworzenie wałeczków i pierścieni, a po upieczeniu układanie ich, lukrowanie i zdobienie – to wszystko nie tylko może odbyć się przy pomocy najmłodszych, ale i tworzyć świąteczną historię, baśń o wieży ukrytej w środku ośnieżonego lasu, ze skarbem wewnątrz i pełnymi przygód poszukiwaniami sposobu na jego zdobycie… Co tylko wyobraźnia wam podpowie.
Kolejne piernikowe krążki zdobimy bakaliami, migdałami, orzechami, skórką pomarańczową, dekoracjami z masy cukrowej (odradzam jednak zjadanie ich), a spoiwem jest lukier, choć pewnie może być i polewa czekoladowa…
Formy do pieczenia kransekake są bardzo przydatne, ale nie jest łatwo je kupić. Proponuję więc przygotować krążki ciasta określonej wielkości, ułożyć na blasze wyłożonej papierem, mniejsze umieszczając wewnątrz większych i upiec. Ciasto co prawda rośnie nieco i krążki mogą się zlepić, ale łatwo się je oddziela od siebie, nic się nie łamie i nie kruszy.
A kto nie chce się tak „bawić”, ten może po prostu wykorzystać przepis do przygotowania tradycyjnych, małych pierniczków (na początek proponuję jednak z połowy proporcji :)).
Wieża upieczona teraz, do świąt będzie twarda. Owijam ją folią spożywczą, albo celofanem, a gdy zbliża się Wigilia, wkładam do środka wieży połówkę jabłka, kilka innych umieszczam przy brzegu i pierniki w ciągu nocy zmiękną, a po kolejnym dniu będą naprawdę idealne.
A jak zjadać coś takiego? Zwyczajnie – zdejmujemy po jednym pierniku od góry, większe dzielimy na kawałki. Nie muszę chyba dodawać, że taka świąteczna wieża jest genialnym, robiącym wrażenie prezentem, pięknie ozdobiona i zapakowana.

Składniki (na wieżę o wys. ok. 27-30 cm):
4 szklanki mąki (może być orkiszowa typ 720),
4 pełne łyżki miodu,
2 łyżki masła,
2 jajka,
szklanka cukru,
2 płaskie łyżeczki sody,
2 łyżeczki przyprawy korzennej (najlepiej takiej domowej),
Ok. 2-3 łyżeczki gęstej śmietany.
Lukier:
6-7 łyżek cukru pudru,
2-3 łyżki rumu,
Sok z pomarańczy.


Miód umieszczony w rondelku roztapiamy (na średnim ogniu), wlewamy gorący do przesianej mąki, mieszamy. Dodajemy cukier, przyprawę, sodę, jajka, miękkie (albo roztopione) masło. Wyrabiamy ciasto. Gdyby było zbyt suche i nie chciało się połączyć – wlewamy śmietanę. Ciasto powinno być gładkie, nie lepiące, nie wyrabiamy go jednak zbyt długo.
Włączamy piekarnik, by się nagrzał do temp. 180 stopni.
Dzielimy ciasto na kawałki, a z nich toczymy wałeczki o średnicy ok. 1 cm. Jeśli nie mamy formy, to zaczynamy od wałeczka o długości 10 cm, kolejne powinny być o ok. 2-2,5 cm dłuższe. Czyli następny ma 12 cm, potem 14 cm i tak dalej.
Łączymy je w pierścienie, umieszczamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (mniejsze w większych). Wkładamy blachę do nagrzanego piekarnika (robię to na dwa razy, ale jeśli ktoś ma idealnie działający termoobieg, może piec dwie blachy naraz). Pieczemy ok. 16-17 minut.
Gdyby pierniki skleiły się ze sobą podczas pieczenia, delikatnie rozdzielamy je przy pomocy noża – najlepiej zrobić to, gdy ciasto będzie jeszcze ciepłe.
Układamy jeden na drugim, pokrywając kolejne pierścienie lukrem, który powstaje poprzez energiczne ucieranie trzepaczką cukru pudru z rumem i odrobina soku. Lukier jest gotowy, gdy tworzy nieprzerwaną, wylewaną z wysoka strużkę.
Całość zdobimy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz