czwartek, 9 listopada 2017

Indyjska zupa dhal


Mam sentyment do tej zupy. Pamiętam jakie wrażenie zrobiła na dziewczynie z prowincji, która wychowała się na tradycyjnych smakach, bez „udziwnień”, czyli tych wszystkich przypraw i nieznanych składników. Swoje przebudzenie zawdzięczam „Vedze”, miejscówce roślinnej, która już chyba blisko 30 lat karmi vege-odmieńców we Wrocławiu. Czy wyobrażacie sobie, że wtedy nie było w sklepach kurkumy, imbiru, sosu sojowego? Szczytem oryginalności była przyprawa curry, mało kto wiedział jak smakuje cieciorka, czy soczewica, a wrocławski Rynek po 20-tej zamieniał się w szare, pospolite miejsce, którym strach było przejść. Na szczęście to już zamierzchła przeszłość.

Od tylu lat z przyjemnością gotuję indyjską dhal, a właściwie moją jej wersję, bo nie dość, że jest banalnie łatwa, to zawsze kolorem i smakiem rozjaśnia mrok. A nawet mroki.

Składniki (na 3-4 porcje zupy):

Spora czerwona cebula,
2-3 ząbki czosnku,
Olej rzepakowy albo słonecznikowy,
¾ szklanki czerwonej, drobnej soczewicy (albo żółtego grochu),
Bulion warzywny – ok. 3-4 szklanki
Pół łyżeczki kurkumy,
Solidna łyżeczka przyprawy garam masala,
Odrobina chili w płatkach (kto woli bardziej pikantną zupę – doda więcej, ale zalecam ostrożność),
Jeden obrany ze skórki, posiekany pomidor,
Kawałek papryki konserwowej drobno posiekanej,
Świeży imbir – opcjonalnie,
Zielenina do posypania (kolendra, zielona pietruszka),
Sól i pieprz.


Rozgrzewamy w rondlu 2 łyżki oleju, wrzucamy na niego drobno posiekaną cebulę i zmiażdżony czosnek. Mieszamy przez chwilę, dosypujemy chili, kurkumę i garam masalę. Znów mieszamy, smażymy wszystko na niewielkim ogniu przez kilka minut. Można dodać nieco świeżego, startego imbiru. Wsypujemy soczewicę, mieszamy i dolewamy bulion. Gotujemy na małym ogniu ok. 15 minut, po czym dorzucamy pomidora i paprykę. I gotujemy dalej – jeszcze ok. 20 minut. Soczewica powinna się mocno rozgotować. Jeśli zupa zbytnio się zagęści, można dolać bulionu albo wody. Próbujemy, doprawiamy solą i pieprzem. Najbardziej lubię, gdy smak jest słodko-kwaśno-pikantny, czasem doprawiam więc jeszcze sosem sojowym, albo odrobiną keczupu, czy też pieprzu cayenne. Zupa powinna mieć zdecydowany, rozgrzewający charakter.

Posypujemy zieleniną, podajemy z dobrym pieczywem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz