piątek, 3 lipca 2020
Cud nad Odrą i Wisłą, czyli „Jadłonomia po polsku”
Każdy, kto - jak ja - obiecał sobie, że książki kulinarnej już nie kupi, bo półki uginają się od nadmiaru, w tym przypadku sam powinien się ugiąć. Bo jest to książka, która na półce wielbiciela gotowania, świadomego konsumenta i człowieka, powinna się znaleźć. U mnie będzie ceniona na równi z zabytkową Monatową, serią książek Marka Łebkowskiego, „Nagim Szefem” Jamiego Olivera i „Jedz” Nigela Slatera.
Lubię Martę Dymek, wcześniej korzystałam z jej przepisów blogowych, to moja pierwsza książka, a trzecia z serii „Jadłonomii” drukowanych. Podziwiam pasję autorki i utożsamiam się z taką wizją gotowania. Choć weganką nie jestem, ani nawet wegetarianką, bo trudno mi zrezygnować z ryb... Może właśnie z tą księgą (duża, gruba, ciężka!) będzie mi łatwiej przestawić się, wejść na kolejny poziom, bez specjalnych wyrzeczeń.
Wszystko mnie tu kusi, w momencie kiedy to piszę przetestowałam osiem z ponad stu przepisów.
Zachwyca mnie powrót autorki do korzeni, skupienie się na polskiej kuchni, jej prostocie i wyjątkowym smaku – z tym, że po nowemu, bez mięsa i bez nabiału. Czy to możliwe? Zdecydowanie tak! Wystarczy poznać kilka patentów na gotowanie warzyw, kaszy, ryżu, grzybów, zaprzyjaźnić się z aquafabą (czyli płynem z gotowania ciecierzycy), przypomnieć sobie tradycyjne smaki kiszonek i bardzo polskich zup.
Doceniam bardzo zamysł Marty Dymek, by maksymalnie uprościć przepisy, bez szaleństwa składników i przypraw, często kuchnia roślinna może odstręczać, szczególnie początkujących, dużą ilością „dziwnych” ingrediencji. A tu wszystko właściwie dobrze znane, czasem pojawia się opcja jakiegoś dodatku, ale jednak opcja, nie wymóg.
Książka podzielona jest na osiem części: Podstawy, Przedwiośnie, Wiosna, Lato, Jesień, Przedzimie, Zima, Przepisy dodatkowe. Opisy i instrukcje są przejrzyste, zachęcające, dla zaawansowanych i adeptów, zdjęcia są apetyczne, szata graficzna miła oku.
Bezpośredni, przyjazny ton autorki, bez wysokich tonów i pouczania, za to z kulturą słowa, poczuciem humoru i pasją, sprawiają, że chcesz w ten świat wejść. Najpierw być może z ciekawością: jak to schabowy z kalafiora? Majonez z jakiegoś dziwnego płynu, boczniaki jak ryba, ciasta bez jajek? Potem z coraz większym zachwytem, bo już same opisy zwiastują, że będzie dobrze jedzone. Zdrowo i bez wyrzutów sumienia, ze smakiem, ciekawie, w zgodzie z tradycją, z troską o świat i dobrostan ludzi oraz zwierząt.
Gotuję od ponad trzydziestu lat, zaczynałam naprawdę od niczego – zero umiejętności, niepewność i niewiara w siebie towarzyszyły mi przez długi czas. Jestem zachwycona, że po takiej praktyce dane mi jest uczyć się od młodej kucharki, od kobiety, która ma dar tworzenia wspólnoty wokół sprawy dla jednych błahej, dla wielu – kluczowej.
Pisałam już o tym: stół zbliża, jedzenie łączy. Siostrzeństwo, braterstwo, współodczuwanie, powinny nabrać nowego znaczenia w świecie zagrożonym kryzysem klimatycznym i pandemiami. To jest ważna książka dla przywrócenia tych więzi, dla odnalezienia w sobie wiary, że będzie lepiej, nadziei na lepszą przyszłość. Duże słowa jak na książkę kucharską? Zbyt patetycznie? Być może, ale ja w tej książce odnajduję dokładnie to, czego mi trzeba. Cenne uczucie, a słowa to tylko (i aż) słowa.
„Uznałam, że odpowiedzi na pytanie o to, jak jeść, lepiej szukać w teraźniejszości i przyszłości, a nie w tym , co było (...)”.
„Cokolwiek i jakkolwiek jedli nasi przodkowie, my tak jeść nie musimy. Z przeszłości wynika jedynie to, jak było, a nie to, jak ma być.”
„(...) jedzenie to równoprawna część kultury, a nie bezrefleksyjna rekonstrukcja”.
Fajna z Pani babka, Pani Marto. Jeśli o mnie chodzi, to przeprosiny (kto kupi, ten się dowie) przyjęte. Uczymy się na błędach, a tylko ten ich nie popełnia, który nic nie robi. Dziękuję! :)
Podsumowując:
Dla kogo? Dla wszystkich.
Użyteczność? 9/10 (zawsze znajdą się abnegaci ;))
Przejrzystość? 10/10
Uroda? 10/10
Dostępność składników? 10/10
Ocena ogólna? 10/10
Z serca polecam. Na prezent dla siebie i bliskich, na lata w zdrowiu, na lepsze dni lepszego świata.
Cytaty pochodzą z wstępu do „Jadłonomii po polsku” Marty Dymek, wyd. Marginesy , stron 280, okładka twarda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo ładnie napisane o łączącym jedzeniu, dziękuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, pozdrawiam serdecznie! :)
Usuń