piątek, 13 listopada 2020

Муравейник, czyli mrowisko

 

To jeden z tych uroczych dziwolągów cukiernictwa domowego, budzących wspomnienia i tęsknotę za dzieciństwem. W Polsce, dla pokolenia pamiętającego PRL, takim cudakiem mogą być szyszki z ryżu dmuchanego i krówek, albo bloki czekoladopodobne z ciastek, mleka w proszku, kakao, czy też wafle przekładane słodką masą i powidłami. Zresztą - ile nas, tyle sentymentalnych receptur.

Zawsze było tak samo: nie ma słodyczy, a chce się coś słodkiego i mama musi znaleźć patent na zaspokojenie tych dziecięcych zachcianek. Przypuszczam, że rosyjski murawiejnik, czyli „mrowisko”, powstał właśnie w taki sposób. I zyskał sławę wypieku kultowego. Sprzedaje się go w sklepach, tak jak u nas torcik wedlowski - tylko pewnie w różnych wersjach, mniej lub bardziej bogatych w składniki.

Na Podlasiu też znane jest „mrowisko”, ale wygląda inaczej. Powstaje z faworków układanych w kopiec, z dodatkiem miodu i maku. Nie przepadam za chrustami, wybrałam więc rosyjską wersję.

Efekt jest dość przewidywalny: kawałki odłupane, bo trudno raczej odkroić ładne porcje, przypominają w smaku ciastka jeżyki. Wersja podstawowa nie zaskakuje, ale gdy doda się np. śliwki suszone, czy orzechy arachidowe, odrobinę skórki pomarańczowej i przyprawy korzennej, może powstać coś bardziej interesującego, kto wie - może nawet świątecznego.

Tak, czy siak - polecam, by choć raz zabawić się w formowanie mrowiska. Szczególnie dzieci mogą mieć z tego frajdę, a trzeba odciągać je od wirtualnego świata jak najczęściej. Nic lepszego niż wspólne działanie. Słodkie w dodatku.

Składniki (na niewielki kopczyk, ale i tak sycący):

Ciasto kruche

2 szklanki mąki,

100 g zimnego masła,

2 kopiaste łyżki cukru pudru,

Szczypta soli,

Łyżeczka proszku do pieczenia

Żółtko,

125 ml mleka.

Krem

100 g miękkiego masła

Pół puszki  (ok. 200 g) kajmaku,

Kilka kropli ekstraktu waniliowego,

5 łyżek maku (może to być gotowy mak mielony),

50 - 60 g orzechów włoskich,

Czekolada do posypania (deserowa, albo mleczna).

Suche składniki kruchego ciasta wrzucamy do miski, mieszamy. Dodajemy pokrojone masło i tworzymy kruszonkę. Można to zrobić ręcznie, można też przy pomocy malaksera.  Na koniec dokładamy żółtko i mleko, wyrabiamy ciasto dokładnie, ale krótko, formujemy z niego kulę i schładzamy w lodówce przynajmniej przez  dwie godziny (albo pół godziny w zamrażalniku).

Gdy ciasto odpowiednio stwardnieje ścieramy je na tarce o grubych oczkach i układamy cienką warstwą na dużej blasze, wyłożonej papierem do pieczenia. Według mnie mieści się tak na styku, ciasto trochę zbytnio się zbryla, nie ma formy kruszonki, ale potem i tak łamie się je na mniejsze kawałki, więc może nie jest to aż tak istotne.

Nagrzewamy piekarnik do temp. 180 stopni i wkładamy blachę do nagrzanego. Ważne, by pilnować procesu pieczenia, ciasto nie może się przypalić. Pieczemy ok. 15-20 minut, można w tym czasie przemieszać ciasto, by się równomiernie upiekło.

Upieczone ciasto przekładamy do miski, gdy przestygnie dzielimy je na mniejsze kawałki. Nie na drobne okruchy, ale też nie na za duże kawałki. Moje były nieco za wielkie, ma to potem wpływ na krojenie.  Do ciasta dodajemy rozdrobnione nieco orzechy i mak.

Miękkie masło miksujemy, dodajemy po łyżce kajmak, powinna powstać gładka masa. Dodajemy ekstrakt waniliowy, mieszamy.  

Do masy wsypujemy kruche z orzechami i makiem.  Mieszamy, łączymy całość ze sobą i wykładamy łyżką na talerz, formując kopiec.  Pomalutku, aż do skutku.

Posypujemy wierzch startą czekoladą i odstawiamy do stężenia w chłodne miejsce – na kilka godzin, albo na całą noc, ponoć lepiej się kroi, gdy zrobi się go nawet z kilkudniowym wyprzedzeniem.  My byśmy tyle nie wytrzymali. :)

Przepis znaleziony na blogu Po prostu po swojemu (przecinkowa.blogspot.com).





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz