Kapusta kiszona to dla mnie tradycyjny, jesienno-zimowy smak. Znany jakby od zawsze, a w wielu krajach poznawany dopiero teraz, doceniany oraz... modny. Bo na szczęście zapanowała moda na kiszonki, coraz więcej mówi się i pisze o ich rewelacyjnym wpływie na organizm, o walorach prozdrowotnych, o urozmaicaniu jadłospisu dobrymi bakteriami fermentacyjnymi. W książce kulinarnej, którą lubię - „Best -ever Vegetarian”* znalazłam przepis na „Sauerkraut stew with prunes”, kapusta kiszona ma tu niemiecką nazwę, bo przecież i Niemcy słyną z zamiłowania do kiszenia.
Połączenie kapuchy (tak mówiło się w moim rodzinnym domu J), czosnku i śliwek wydało mi się zachęcające, dziwię się, że dopiero teraz wypróbowałam ten przepis. Od siebie dołożyłam brukselkę – bardzo lubię jej smak, szczególnie pieczonej. Powstało świetne, sycące, aromatyczne danie, do jedzenia np. z makaronem - jak łazanki, albo z pajdą dobrego chleba, albo jako składnik bułek drożdżowych - kapuśniaczków. To trafny przykład jedzenia, które leczy. Taką kategorię trzeba w epidemicznych czasach koniecznie uwzględniać. I mam tu na myśli nie tylko zdrowie ciała, ale i ducha. Jedzenie, którym wracamy do miłych wspomnień, które daje poczucie bezpieczeństwa i prowokuje lepszy nastrój, jest równie potrzebne jak strawa pełna witamin, budująca odporność.
Namawiam. Kiszonki pomagały 100 lat temu, pomagają i teraz.
Składniki (porcja dla 2-3 osób):
500-700 g kiszonej kapusty,
5-7 brukselek,
2 średnie cebule,
75-100 g masła (trudno je niestety zamienić na jakiś vege tłuszcz - efekt nie będzie równie smaczny...),
Kilka ziarenek pieprzu czarnego,
Liść laurowy,
1 główka czosnku – w całości,
200 ml wody, albo bulionu warzywnego,
Płaska łyżka cukru,
8-10 suszonych śliwek,
Sól i pieprz,
Oliwa.
Brukselkę płuczemy, czyścimy i kroimy na połówki. Umieszczamy ją w misce i skrapiamy oliwą, mieszamy.
Kapustę można przepłukać zimną wodą – jeśli komuś wydaje się zbyt kwaśna, ja tego nie robię. Kroimy ją niezbyt drobno. Drobniej za to cebulę, którą wrzucamy na rozpuszczone na patelni masło. Smażymy do zeszklenia przez -5-6 minut, mieszając, by się nie przypaliła. Dodajemy kapustę i mieszamy całość na patelni, dorzucamy ziarna pieprzu, ziela i liść laurowy, dokładamy główkę czosnku - całą, bez rozdzielania na ząbki!
Przekładamy kapustę do żaroodpornego naczynia – najlepiej ceramicznego lub szklanego, podlewamy wodą/bulionem, posypujemy cukrem, solą (jeśli bulion jest słony – oszczędnie) i pieprzem.
Wkładamy naczynie do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy 30 minut – w tym czasie można kapustę przemieszać. Dokładamy brukselkę oraz śliwki i pieczemy przez kolejnych 20-25 minut, mieszając w międzyczasie.
Wyjmujemy, serwujemy, zajadamy.
*Wyd. Hermes House
Przepis zachęcający, chętnie wypróbuję, bo jest w nim wszystko, za czym przepadam: kapusta kiszona, śliwki suszone, brukselka..W dodatku tej jesieni zaczęłam kisić kapustę - niewielkie ilości, ot, główka ok. 2 kg, w glinianym garnku, na blacie kuchennym - i bardzo się zdziwiłam, bo wychodzi pyszna. Kiedyś już próbowałam, i efekt był..no, niespecjalnie satysfakcjonujący. A teraz pyszna :) Chociaż ostatnią ciut przesoliłam, niestety, ale przypadkiem, i w potrawie da się zjeść :) Łyżeczki soli mi się pomerdały. Pozdrawiam, i dzięki za podzielenie się przepisem, sama z siebie nie wpadłabym na pomysł zapieczenia kapusty, a w zasadzie czemu nie..?:) Monika
OdpowiedzUsuńI ja myślałam o domowym kiszeniu kapusty, ale zawsze kojarzyło mi się to z ogromnym garem, jaki pojawiał się w moim domu rodzinnym i trochę mnie to przerastało... Ale faktycznie, przecież można zacząć od niewielkiej ilości. Dzięki za inspirację! Pozdrawiam! :)
Usuń