W książce „Słodko”*, której autorami są Yotam Ottolenghi i
Helen Goh, przepisy są wspaniałe, ale w większości dość skomplikowane,
przesłodzone i mocno kaloryczne. Jak to słodycze - powiecie, cóż, może i tak,
ale choć jestem łasuchem, ograniczam cukier i tłuszcz, gdy tylko mogę. Poza tym
lubię pójść na łatwiznę, nie kręcą mnie cukiernicze akrobacje. Na szczęście udało
się znaleźć coś łatwego i choć ciastka są słodkie, to korzenne przyprawy trochę
tę słodycz „przykrywają”.
W książce są to „ Miękkie pierniczki w glazurze
maślano-rumowej”, ale ja rozwałkowałam je cieniej i wyszły kruche, naprawdę
pyszne ciastka, przypominające smakiem słynne szwedzkie Pepparkakor. Tylko
lepsze. 😊
Od dawna chodzi też za mną idea odbijania koronkowych
wzorków na ciastkach, wydaje mi się, że to jest szczególnie przydatny pod tym
kątem przepis. Wzór koronki odciska się łatwo i po upieczeniu pozostaje w miarę
widoczny. Jedyny mankament jest taki, że ciasto przy wałkowaniu trochę się
kruszy, ale coś za coś. Smak i wygląd to rekompensują.
Nie dodałam też rumu do glazury, musiał wystarczyć inny,
mocny alkohol. A glazura jest konieczna. Nie tylko dla subtelnej elegancji,
ale powoduje też, że ciastka idealnie miękną, zachowując jednocześnie kruchość.
Zjawisko.
Polecam bardzo zamiast tradycyjnych pierników, to może też
być zabawa we wzorki i glazurowanie, w zastępstwie tradycyjnego lukrowania i
zdobienia.
I jedna ważna kwestia – w książce napisano, że „pierniki
wytrzymają do pięciu dni”. Nie wiem, czy chodzi o wytrzymanie w sensie niejedzenia, bo mój wypiek ma - w momencie, gdy to piszę - już 12 dni i jest nadal
świetny.
Wydaje mi się, że spokojnie dwa tygodnie ciastka poczekają, można
je śmiało upiec wcześniej i zapakować na prezent.
Składniki (na ok. 18-24 ciastka):
85 g miękkiego masła,
90 g cukru trzcinowego,
90-100 g płynnego miodu (zastąpiłam miodem trudniej dostępną
melasę z oryginalnego przepisu),
1 duże żółtko,
235 g mąki tortowej (plus odrobina do podsypywania),
½ łyżeczki sody oczyszczonej,
1,5 łyżeczki dobrej przyprawy do pierników na przykład tej (w
oryginalnym przepisie jest 1 łyżeczka imbiru w proszku, ½ łyżeczki cynamonu,
1/8 łyżeczki mielonych goździków i ¼ łyżeczki świeżo mielonego pieprzu),
1 łyżka ciemnego kakao,
Szczypta soli.
Glazura:
80 g (czyli ok. 8 płaskich łyżek) cukru pudru,
Szczypta mielonego cynamonu,
15 g stopionego, ciepłego masła,
1 łyżka mocnego alkoholu (rum, brandy, śliwowica) albo łyżka
soku z cytryny,
1 łyżeczka ciepłej wody.
W misie miksera umieszczamy masło, cukier i miód. Ucieramy
wszystko na gładką masę, dodajemy żółtko i mieszamy do połączenia.
Przesiewamy mąkę z sodą i kakao, dosypujemy przyprawę/przyprawy
oraz sól. Wsypujemy suche składniki do ucieranej masy i mieszamy na wolnych
obrotach miksera. Gdy całość stanie się jednolita, wyjmujemy ją na podsypaną
nieco mąką stolnicę i krótko oraz lekko zagniatamy. Odstawiamy na chwilę (20
min w lodówce) do schłodzenia. Wałkujemy porcje ciasta na grubość ok. 5 mm, można
odcisnąć na nim wzorki układanych koronkowych gwiazdek, albo stempli i wyciąć foremką
– w moim przypadku o średnicy 7 cm – okrągłe ciastka. Odciskam wzorki przy
pomocy wałka, którym lekko „wprasowuję” koronki w ciasto, można pomóc sobie
podsypując ciasto leciutko mąką – wałek nie będzie się przylepiać. Resztki
ciasta znów zlepiam ze sobą, rozwałkowuję – i tak do całkowitego jego zużycia.
Wykładamy wycięte ciastka na dwie blachy z papierem do
pieczenia. Ja piekę każdą blachę osobno, ale jeśli ktoś ma dobry piekarnik i
sprawny termoobieg może pokusić się o dwie blachy jednocześnie.
Nagrzewamy piekarnik do temp. 180 (170 z termoobiegiem)
stopni, wkładamy blachę do nagrzanego, pieczemy ok. 8-9 minut.
I jak to z ciastkami kruchymi – trzeba pilnować ich wypieku.
Lubią się zbytnio przyrumienić, piekarniki też płatają różne figle.
Ciastka stwardnieją, jeśli przetrzymamy je zbyt długo w
piekarniku będą jeszcze twardsze, dlatego warto piec je zgodnie z przepisem.
Autorzy przepisu sugerują, by w połowie pieczenia wyjąć blachę i odwrócić ją,
ale jeśli ktoś ma piekarnik, który równomiernie piecze, nie jest to konieczne.
Gdy ciastka się pieką, przygotowujemy glazurę - to istotne,
bo glazurować je trzeba jeszcze ciepłe.
Przesiewamy cukier puder z cynamonem, dodajemy resztę
składników, mieszamy. Powinna powstać glazura o konsystencji płynnego miodu.
Gdy zbytnio zgęstnieje można dodać parę kropli ciepłej wody.
Wyjmujemy blachy z piekarnika, czekamy 5 minut, pokrywamy
każde ciastko przy pomocy pędzelka glazurą i odkładamy je na metalową kratkę,
by wystygły.
Gotowe przechowujemy w szczelnym pudełku, pojemniku.
Wspaniale smakują z ciepłym mlekiem, że o kawie nie wspomnę.
*Wyd. Filo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz