To jedna z wielu wariacji na temat klasycznej szarlotki, z absolutnie tradycyjnym, maślanym ciastem. Tuż po upieczeniu chrupiącym, a na drugi dzień miękkim. Lubię te wystające z ciasta ogonki jabłek, a nawet śliwek. Jeśli ktoś docenia smak pieczonych jabłek – nie rezygnowałabym z tego patentu. Jakimś cudem właśnie tak smakują te kawałki owoców, otulone lekko waniliową nutą. Szarlotka pięknie się kroi i apetycznie prezentuje na talerzyku. Ale czy to aż tak ważne? Sam jej smak wystarczy.
Składniki (na tortownicę 22-23 cm):
Ciasto
2 szkl. mąki
100 g schłodzonego, pokrojonego w kostkę masła,
6 łyżek cukru pudru,
1 całe jajko,
Łyżka gęstej, kwaśnej
śmietany,
Łyżeczka proszku do pieczenia,
Łyżka spirytusu albo innego, mocnego alkoholu (brandy, whisky, wódka),
Kilka kropli
aromatu waniliowego, albo łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią.
Owoce
6-8 jabłek
(antonówki, renety, piros) – jabłka nie powinny być za duże,
8-10 węgierek,
3 łyżki cukru
trzcinowego.
Dodatkowo
1 budyń waniliowy
(w proszku, bez cukru),
1,5 szkl. mleka,
3 łyżki cukru,
Łyżeczka masła,
Cukier puder,
odrobina cynamonu, kilka łyżek bułki tartej,
Opcjonalnie –
cukier trzcinowy do posypania.
Składniki ciasta wrzucamy do misy malaksera, krótko miksujemy, tylko do połączenia się ich w zwartą masę. Formujemy kulę, owijamy papierem do pieczenia i wkładamy do zamrażalnika.
Owoce myjemy,
odcinamy ich część z ogonkiem (mniej więcej 2 cm grubości, ze śliwek ciut
mniej) – odkładamy takie części ze skórką i ogonkiem. Jabłka obieramy, czyścimy
z komory nasiennej, ze śliwek wyjmujemy pestki. 4-6 jabłek kroimy na kawałki,
wrzucamy je do rondla, dodajemy cukier, mieszamy i dusimy pod przykryciem, aż
się rozpadną. Resztę obranych jabłek trzeba zetrzeć na tarce i dodać do tych
uduszonych. Mieszamy i trzymamy na niewielkim ogniu jeszcze przez kilka minut.
Jeśli śliwki są
mięsiste, tak jak tylko prawdziwe, dojrzałe węgierki być mogą, nie trzeba ich wcześniej
dusić. Jeśli zaś są soczystą, inna odmianą, proponuję, by je wrzucić na
patelnię z łyżką cukru, by puściły sok, przez kilka minut bez mieszania
powinien się zredukować.
Zestawiamy owoce
z ognia. Do rondla wlewamy szklankę mleka, w pozostałym rozrabiamy proszek
budyniowy. Do mleka dodajemy cukier i łyżeczkę masła, mieszamy, doprowadzamy do
wrzenia i wlewamy do niego rozprowadzony budyń. Mieszamy energicznie do zgęstnienia,
odstawiamy do przestudzenia.
Włączamy
piekarnik, by się nagrzał do 180 stopni. Wykładamy tortownicę papierem, wyjmujemy
ciasto z lodówki, kroimy część na cienkie plastry i wykładamy nimi spód tortownicy
i częściowo (do wys. ok. 3 cm) jej brzegi. Nakłuwamy widelcem i wstawiamy do
nagrzanego piekarnika na 10 minut. Po ośmiu minutach można włączyć tylko górną
grzałkę.
Podpieczony spód
posypujemy lekko bułką tartą, wykładamy na niego jabłka, na wierzchu układamy podzielone
na połówki śliwki (skórką do spodu), na nie nakładamy budyń. Będzie gęsty, więc
raczej się go nie rozsmaruje, ale nie ma co się przejmować jeśli nie będzie rozłożony
idealnie. Na nim układamy te części owoców z ogonkiem i przykrywamy je znów
cienko pokrojonym ciastem, tak, by ogonki wystawały. Uwaga: jeśli lubicie
bardziej chrupiące ciasto, można delikatnie posypać jego wierzch cukrem.
Wstawiamy do
nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 35 minut.
Wyjmujemy z
piekarnika, studzimy. Mieszamy cukier puder z cynamonem i posypujemy wierzch.
I jest - prawdziwie
jesienna, bogata w smaku, wypasiona szarlotka.
PS. Pewnie nie zużyjecie całego surowego ciasta do wypieku, resztkę można zamrozić. Przyda się, gdy najdzie was ochota na następną szarlotkę. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz