Choć przecież na kolację też mogą być. Ale tak to sobie
wyobrażam: wstać skoro świt, wykonać kilka prostych czynności przy cieście,
wyjść na poranną przebieżkę, albo z psem, wrócić do domu, podzielić ciasto na
porcje, nastawić piekarnik i upiec. I może to zrobić każdy, kto choć raz miał
do czynienia z ciastem drożdżowym. Oczywiście pewnie lepiej byłoby otworzyć oczy
i poczuć boski zapach dochodzący z kuchni, a potem zjeść śniadanie w łóżku. Ale
zakładam partnerstwo w domu, czyli podział obowiązków i przyjemności. Raz ty
pieczesz, a ja leniuchuję, a innym razem to ja czekam na tacę z kawą, bułeczką,
konfiturami, serem, jajkiem na miękko… I na buziaka.
Bułeczki są pyszne. Tuż po upieczeniu mają chrupiącą skórkę,
wewnątrz są miękkie, mają zwarty, niemal chlebowy miękisz. Świetne na słono i
słodko, jako kanapki do pracy i dodatek do zupy, albo do wybierania z talerza sosu, czy też jako niezbędne uzupełnienie deski serów.
Składniki (na 10 niedużych sztuk):
420 g mąki tortowej typ 450,
Opakowanie suchych drożdży (7 g),
Pół łyżeczki cukru,
¾ szklanki ciepłej wody,
3 łyżki masła,
1 pełna łyżeczka soli,
1 jajko.
Do posmarowania bułek: kilka łyżek mleka.
Do posypania: sezam, czarnuszka, słonecznik albo mak.
Do miski wsypujemy mąkę, drożdże, cukier, sól, wodę, wbijamy
jajko. Masło roztapiamy i przestudzone dodajemy do mąki, zostawiając około łyżki
do posmarowania.
Wyrabiamy ciasto – najlepiej przy pomocy robota, z zamontowanym
hakiem do mieszania. Ciasto powinno być gładkie, elastyczne, dość zwarte. Zajmie
to ok. 5 minut. Można po wyjęciu ciasta z misy pougniatać je jeszcze przez
chwilę na blacie. Odstawiamy ciasto w przykrytej ściereczką misce do
wyrośnięcia w ciepłe miejsce – na ok. 35 minut. Powinno podwoić objętość. Po
tym czasie dzielimy je na 10 niewielkich, równych części, po ok. 65-67 g każda.
Formujemy z nich kulki, starając się, by były gładkie i kształtne.
Blachę wykładamy papierem, na nią dajemy bułki, zachowując
odstępy między nimi. Każdą bułeczkę nacinamy ostrym nożem na krzyż. Pozostałe
masło mieszamy z mlekiem (można ciut podgrzać, by płyn był letni) i smarujemy
taką mieszaniną każdą bułkę. Posypujemy ulubionymi ziarnami.
Odstawiamy bułki do wyrośnięcia, powinny nieco ruszyć –
wówczas włączamy piekarnik, by się nagrzał do temp. 230 stopni (góra/dół).
Wstawiamy blachę do nagrzanego i pieczemy 13 minut.
Wyjmujemy z piekarnika, czekamy chwilę, aż przestygną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz