wtorek, 8 marca 2016

Krem sułtański „Si Bon”


Już zawsze ten deser rodem z PRL-u będę kojarzyć z filmem Janusza Kondratiuka „Dziewczyny do wzięcia”. Chociaż powinien on właściwie przypominać moją pierwszą, nastoletnią pracę – w jedynym w moim rodzinnym mieście „Coctail-Barze” (już nie istnieje, powódź go zmyła). Jeśli komuś się wydaje, że to była fajna praca, to jest w błędzie – już po kilku dniach widok deserów budził we mnie taki odruch jak u jednej z dziewczyn z filmu, w słynnej scenie z kremem sułtańskim...
Tym niemniej polecam film i deser na tzw. „babskie wieczory”, z rozmowami o wszystkim i niczym, dużą ilością śmiechu, a czasem też i alkoholu... Byle nie przesadzić.

Składniki (na 4-5 porcji):
500 g śmietany kremówki 30 proc.
250 g mascarpone,
2 łyżki cukru pudru,
2 kopiaste łyżki kakao, albo 1 łyżka kakao i 1 łyżka nutelli,
Ajerkoniak,
Rodzynki sułtanki albo inne suszone owoce (garść),
Starta gorzka czekolada (ok. 2 łyżki),
Wiśnie (z mrożonki) – ok. 200 g,
2 łyżki cukru do wiśni,
Rurki waflowe – do dekoracji.


Wiśnie wrzucamy do rondelka, dodajemy cukier i podgrzewamy aż puszczą sok. Studzimy.
Rodzynki zalewamy wrzątkiem – odsączamy.
Śmietanę ubijamy z cukrem pudrem, dodajemy do niej mascarpone i mieszamy aż masa stanie się jednolita. Dzielimy ją na połowę, do jednej części dodajemy kakao (i nutellę) – mieszamy.
Do pucharka nakładamy najpierw masę ciemną, robimy w niej zagłębienie, do niego wrzucamy po kilka wiśni, wlewamy odrobinę ajerkoniaku. Nakładamy jasną część (można przy pomocy szprycy, żeby było ładniej), posypujemy rodzynkami i czekoladą. Wkładamy w krem rurki waflowe i podajemy.
Jeśli kusi was, żeby polać jeszcze ajerkoniakiem – nie opierajcie się tej pokusie. ;)

Pieski małe dwa poszły więc na łąkę
I znalazły tam czerwoną biedronkę
A biedronka ta dużo czarnych kropek ma.
Si bon, si bon tralalalala,
Si bon, si bon tralalalala.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz