środa, 16 marca 2016

Ziemniaczane placki żmudzkie


Lubię nie marnować jedzenia. A ile razy zdarza się resztka puree ziemniaczanego, z którą nie wiadomo co zrobić? Pewnie: mogą być kopytka, albo kluski śląskie. Ale mogą też i placki żmudzkie. Ktoś powie, że to kotlety ziemniaczane - chyba nie do końca, poza tym pod taką nazwą znalazłam przepis w wydanej 30 lat temu „Kuchni litewskiej” Nijole i Macieja Druto.
Ważna jest proporcja – wg mnie tym razem idealna, bo placki nie rozłażą się, nie lepią, przygotowuje się je nader przyjemnie.
Farsz – jaki tylko chcecie, byle był w miarę zwarty. Może być mięsny, warzywny, grzybowy. Przetestowałam farsz z jarmużu i szpinaku z fetą, a także z pieczarek z cebulką. Przypuszczam, że pyszny będzie farsz twarogowy – z kminkiem, albo z ziołami. Można poeksperymentować też z bryndzą czy kozim serem.

Składniki (na ok. 13-15 placków):
Ok. 600 g puree ziemniaczanego (najlepiej z mączystych ziemniaków),
Kopiasta łyżka mąki ziemniaczanej,
1 całe jajko,
Sól i pieprz,
Odrobina mąki,
Tłuszcz do smażenia (olej rzepakowy, słonecznikowy).


Farsz
Pieczarkowy
Ok. 25-30 dag pieczarek – płuczemy, czyścimy, kroimy drobno (można też zetrzeć na tarce z większymi otworami). Sporą cebulę kroimy w kostkę, rozgrzewamy odrobinę oleju na patelni. Wrzucamy cebulę – smażymy do zeszklenia, dodajemy pieczarki. Dusimy razem, aż zredukuje się płyn, doprawiamy solą i pieprzem.

Szpinakowy
250g świeżego, wypłukanego szpinaku wrzucamy na patelnię z niewielką ilością oleju. Gdy zmieni się konsystencja, a płyn się zredukuje, dodajemy zmiażdżony ząbek czosnku i pokruszoną fetę (ok. 100 g). Mieszamy, doprawiamy do smaku. Można dodać też do szpinaku kilka pokrojonych drobno, podgotowanych różyczek brokułowych.

Mięsny z przepisu w „Kuchni litewskiej”
Łączymy 20 dag gotowanego, posiekanego mięsa z łyżką nasion kminku (spory jego dodatek jest charakterystyczny dla kulinarnej tradycji Litwy).

Do przestudzonego puree dodajemy mąkę – mieszamy dokładnie. Następnie wbijamy jajko i doprawiamy solą oraz pieprzem – wyrabiamy. Przy pomocy łyżki nakładamy na zwilżoną wodą dłoń ciasto ziemniaczane – mniej więcej łyżkę, dość cienką warstwą. Na środku umieszczamy farsz i zawijamy ciasto na niego, zalepiając powstały placek w miarę dokładnie (również zwilżoną dłonią). Może być okrągły, może być owalny. Nie za duży i nie za gruby. Tak samo postępujemy z resztą – do wyczerpania ciasta. Każdy placek obtaczamy w mące i umieszczamy na arkuszu papieru do pieczenia, posypanym leciutko mąką.
Rozgrzewamy olej na patelni, układamy na nim placki i smażymy do zrumienienia z obydwu stron. Można posypać je podczas smażenia listkami świeżej szałwi, zyskują miły, ziołowy zapach.
Podajemy z kefirem, greckim jogurtem albo śmietaną wymieszaną z podsmażoną cebulką, posypane zieleniną (szczypiorek, natka pietruszki) i z dodatkiem surówek. Albo z mięsem w sosie.
Od razu po usmażeniu są bardzo delikatne, mięciutkie. Najbardziej lubię je prawie zupełnie przestudzone, gdy lekko stwardnieją.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz