czwartek, 12 maja 2016

Czekoladki z bakaliami


„A czekoladki też robisz?” – usłyszałam ostatnio. No, aż tak to nie. Zrobienie czekolady i czekoladek to nie lada umiejętność. Ale już zamienić w coś gotową czekoladę potrafię – czemu nie.

Łatwiej być nie może: kupiłam dwie 100-gramowe tabliczki czekolady – obydwie gorzkie, zawierające ponad 70 procent kakao, ale jedną z dodatkiem chili i skórki pomarańczowej. Przygotowałam też różne bakalie: kandyzowaną papaję, suszone czarne porzeczki, owoce goji, rodzynki, żurawinę, migdały, orzechy, pestki dyni, sezam... Roztopiłam czekoladę na parze, wyłożyłam blachę pergaminem. Nabierałam po łyżeczce czekolady i umieszczałam te porcje na pergaminie, lekko je spłaszczając i układając na każdej z nich owoce i orzechy. I odstawiłam do zastudzenia.
Powstało ponad 40 cienkich, chrupiących, zjawiskowo ładnych czekoladek, każda o średnicy ok. 4-5 cm. Leciutko pikantne od chili, z cytrusowym akcentem, niesamowicie aromatyczne i jak to czekolada - uzależniające.
Włożyłam je do metalowej puszki, przekładając każdą warstwę pergaminem, nie trzeba ich przechowywać w lodówce, chyba, że jest bardzo ciepło.

Z mlecznej czekolady raczej nie wyjdą, więc to jednak propozycja dla fanów gorzkiej, albo deserowej.
Świetne na prezent, można przygotowywać je z dziećmi, przekonując najmłodszych jednocześnie w ten sposób do zjadania takich, chyba ciut zdrowszych, słodyczy.

PS. Zainspirował mnie przepis z bloga www.theviewfromgreatisland.com.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz