czwartek, 8 sierpnia 2019

Likier malinowy


Wyjątkowy przepis, bo sprzed wielu, wielu lat. Znaleźć go można w dziele Marii Monatowej, która to książka już jest zabytkiem – i edytorskim i kulinarnym. O historii mojego egzemplarza, więcej można przeczytać tutaj, a wśród receptur alkoholowych proponowanych przez autorkę znajduje się i ta – na wspaniały likier malinowy.
Najwięcej roboty jest z rozszyfrowaniem tych wszystkich zawiłości miar i proporcji. Dlatego pozostawiam tu oryginalny przepis, ale podaję też nieco zmodyfikowany, wypróbowany już przez pewną mistrzynię domowych alkoholi. :)
Poza tym zadziwiający jest to sposób: żadnego długiego przetrzymywania owoców w alkoholu, ani zasypywania ich wcześniej cukrem, żadnego mozolnego odcedzania i filtrowania. Wystarczy doba, by owoce oddały niesamowity aromat, a potem trzeba już tylko czekać na pierwszą, zimową degustację. I to czekanie jest w tym wszystkim najtrudniejsze.

Wg Marii Monatowej:


Wersja uwspółcześniona

Przygotowujemy spory słoik – ok. 1,5 l i 1 kg malin, a także 0,5 l wódki i 0,5 l spirytusu 96 proc.
Zaczynamy od połączenia ze sobą wódki i spirytusu (mocniejszy płyn wlewamy do słabszego).

Dzień pierwszy
Słój zapełniamy w ¾ malinami i zalewamy go alkoholem, tak by owoce były przykryte. Zakręcamy, odstawiamy w ciemniejsze miejsce (np. do szafki kuchennej) i przetrzymujemy w temp. pokojowej przez 24 godziny (nie dłużej!).

Dzień drugi
Odlewamy alkohol, malin z tego pierwszego nalewu oczywiście nie wyrzucamy! Do odcedzenia używam sita i gazy.
Napełniamy słoik świeżymi malinami pozostałymi z tego 1 kg i zalewamy je odcedzonym alkoholem. Znów odstawiamy na 24 godziny.

Dzień trzeci
Odcedzamy kolejną porcję malin. Alkohol ma piękny, jaskrawoczerwony kolor. Maliny zachowujemy.
Do garnka wsypujemy ok. 35 dag cukru – zmniejszyłam radykalnie jego ilość , ten kilogram na 1 l alkoholu wydaje mi się ogromną przesadą. Likier i tak będzie słodki.
Do cukru dolewamy porcjami przegotowaną, przestudzoną wodę – mieszając, by całkowicie się rozpuścił. Potrzebowałam do tego ok. 0,4-0,5 l wody. Do tak powstałego syropu dolewamy malinowy alkohol (nie odwrotnie, bo alkohol może zmętnieć), mieszamy i rozlewamy do butelek.
„ (...) pozostawić w spokoju na pół roku.” Przekonajmy się, czy to możliwe.

PS. A co z tymi malinami? Ano wrzucam je do do rondla, dodaję trochę cukru, przesmażam aż się rozpadną i zagęszczą, przecieram od razu, jeszcze ciepłe przez sito (nie lubię tych drobnych pesteczek) i taki mus malinowy zagotowuję w słoiczkach. Do herbaty, do ciastek, ciast i deserów, do owsianki - pycha!



2 komentarze:

  1. A te pesteczki rozkładam jak najcieniej na papierze do pieczenia, wstawiam na chwilkę do piekarnika na 120 stopni, suszę. Później łamię na kawałki i wsypuję do szczelnego słoika. Są składnikiem rozgrzewającej herbatki, razem z lipą, lawendą, macierzanka, chmielem i miętą. Zdrowia życzę. PomiDorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to już wyższa szkoła zero waste. :) I wzajemnie - zdrowia!

      Usuń