wtorek, 17 czerwca 2014

„Sałata z bałtarzanów” wg Monatowej


Kiedyś zostałam obdarowana bardzo starą książką kucharską. Do tej pory nie wiem, kto był ofiarodawcą – książka nadeszła pocztą na adres redakcji, w której pracowałam, a w krótkim liściku widniało m.in.: „Pomyślałam, że ta książka, która dla mnie jest bezużyteczna dla Pani może okazać się przydatna”. Dzięki temu miłemu gestowi mieszkanki Ziębic stałam się posiadaczką - jak się okazało po pewnym czasie (książka nie miała okładki) – „Uniwersalnej książki kucharskiej” Marii Ochorowicz-Monatowej. Przypuszczam, że wydania z 1910 roku, a więc książka ma już ponad 100 lat, jej kartki rozsypują się ze starości, z tego powodu otwieram ją ostrożnie i rzadko. Ale, gdy już się to zdarzy, jestem zawsze pod urokiem świata, który przeminął nie tylko z powodu upływu czasu, ale i za przyczyną wojen oraz wszystkiego, co po nich w XX wieku w Polsce nastąpiło.
Stan książki i liczne, odręczne dopiski, świadczą o tym, że była przydatna. Przyznam, że podchodziłam do niej bardziej jak do zabytkowego obiektu historyczno-literackiego. Bo też składniki i metody gotowania są w większości tak odmienne od obecnych, a i nasze możliwości nie przystają zupełnie do receptur sprzed wieku. Trufle, smardze, kwiczoły, świeże, słodkowodne ryby, funty masła i kopy jaj – można tylko pomarzyć...

Ponieważ ta rzeczywistość kulinarna w stylu vintage bardzo mnie pociąga, będę od czasu do czasu sięgać po wybrane przepisy, choćby po to, by zrewanżować się za prezent. No i dla tak uroczych słów jak „bałtarzany” :).
Na początek więc:


A skoro przyrządza się ją tak samo jak sałatę z pomidorów, oznacza to, że bakłażany (bo o nie chodzi) trzeba będzie zjeść na surowo. Zaryzykujmy!

Składniki (na 2 niewielkie porcje):
½ średniego bakłażana,
½ cebulki szalotki,
1 łyżka posiekanej natki pietruszki albo koperku,
Sól, pieprz,
Oliwa,
Cytryna albo ocet.


Opłukanego bakłażana pokroić na cieniutkie talarki, ułożyć na talerzu, posypać solą i pieprzem. Następnie „przesypuje się” go cebulką - drobno pokrojoną i sparzoną wrzątkiem. Całość posypać natką pietruszki. A na koniec trzeba „Po wierzchu polać suto oliwą i skropić cytryną lub octem; niech tak postoi w zimnie 1-2 godzin”.

Według mnie to nic innego jak carpaccio z bakłażana – tak nazwalibyśmy sałatkę teraz. Smak jest przyjemny, choć bardziej wyczuwa się cytrynę z pietruszką niż oberżynę. Przygotowując po raz drugi tę oryginalną i zdrową przystawkę, skorzystam z kremu balsamicznego zamiast, albo oprócz cytryny i dodam pestki granatu. Będzie to i ukłon w stronę Marii Monatowej i próba wzbogacenia smaku sprzed 100 lat o nową, słodkawą nutę. Proponuję też przetrzymać sałatkę w zimnie raczej 2 godziny – zyskuje.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz