Tak zwykle nazywa się mięciutkie drożdżowe bułeczki z
dodatkiem cynamonu. W moim, bardzo wczesnym wspomnieniu smaku i zapachu,
pojawiają się w postaci ślimaczków, których spiralę tworzyła pachnąca, korzenna
przyprawa. Silny aromat cynamonu powrócił, gdy upiekłam te drożdżówki
- zaskakujące, bo miękkie wewnątrz, lecz pokryte chrupiącą, złocistobrązową
skórką. Bardzo mi to pasuje, ale uprzedzam, bo może ktoś nie wyobraża sobie
innej konsystencji niż mocno puszysta. Nie, nie tym razem. Te są jakby wprost z
opowieści o zimie Muminków, gdy tego igliwia w brzuszku jednak za mało, by się
nie obudzić i chce się czegoś karmelowego i dodającego otuchy… Too-tiki na
pewno coś na to poradzi. 😊
Składniki:
Na ciasto - jak w tym przepisie.
Do obtoczenia
50 g roztopionego masła,
3-4 łyżki drobnego cukru trzcinowego (można go rozdrobnić
przy pomocy młynka, albo malaksera),
1,5 łyżeczki cynamonu.
Do środka
8-9 łyżek domowych, gęstych powideł,
2-3 łyżki mielonych orzechów.
Ciasto robimy tak samo jak w przywołanym powyżej przepisie
na drożdżówki – gdy ciasto lekko zagnieciemy i uformujemy, dzielimy je na 8-9
części.
W jednym naczyniu umieszczamy roztopione masło, a w drugim
cukier wymieszany z cynamonem. Pod ręką powinniśmy też mieć powidła połączone z
mielonymi orzechami.
Z każdej części ciasta formujemy grubszy placuszek,
nakładamy na niego powidła (po łyżce) i zlepiamy w kulkę. Kulki następnie
wkładamy na moment do masła, by całe się nim pokryły, a potem – do cukru z cynamonem.
Na blaszce z papierem do pieczenia układamy bułeczki, jeśli będą
bliżej siebie, zapewne przytulą się podczas pieczenia. Jeśli chcemy, by miały
ładniejszy kształt bierzemy dużą blachę i układamy je w większych odstępach.
Nagrzewamy piekarnik do temp. 180 stopni i wkładamy blachę
do nagrzanego. Pieczemy cynamonki ok. 25 min. Wyjmujemy z piekarnika i odkładamy
do przestudzenia.
Nie ma potrzeby, by je lukrować, posypywać cukrem pudrem.
Nie wyglądają może szczególnie pięknie, ale jakie są pyszne… We Włoszech mówi
się o takich słodkich brzydalach: „brutti ma buoni”.
PS. Na drugi dzień po upieczeniu bułeczki miękną. I nadal są doskonałe. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz