Są już na blogu dwie odmiany tej słynnej tarty – jedna
klasyczna, z ciastem francuskim, druga – rustykalna, z kruchym spodem. Ta jest
ukłonem nie tylko w stronę fanek/fanów owocowych ciast, ale i osób na diecie bezglutenowej.
Niezwykle delikatna, wręcz rozpływająca się w ustach i z tym jedynym smakiem
śliwki, której sok, w połączeniu z cukrem, tworzy ni to karmel, ni to galaretkę.
Bardzo, bardzo lubię.
Kwestia podstawowa – potrzebne jest naczynie, w którym można
owoce z cukrem najpierw skarmelizować, a potem wstawić do piekarnika. Czyli bez
jakichkolwiek plastikowych, drewnianych części. W moim przypadku jest to
stalowa patelnia o średnicy 25 cm. Naczynie ceramiczne albo szklane postawione bezpośrednio
na gazie, czy na płycie kuchennej – może nie wytrzymać temperatury. Odradzam
też wypiek w tortownicy, to musi być jednolita forma. Patelnia albo płaski,
metalowy rondel będą najlepsze.
Składniki:
3 jajka,
Ciut mniej niż ½ szkl. cukru,
Łyżeczka cukru waniliowego,
¾ szkl. mąki ryżowej,
Łyżeczka (płaska) proszku do pieczenia,
5 łyżek oleju,
Aromat rumowy albo migdałowy,
Ok. 50-70 dag śliwek,
6 łyżek cukru (może być trzcinowy).
Śliwki, myjemy, wyjmujemy z nich pestki. Patelnię wykładamy
dość ciasno (ale jedną warstwą) owocami – skórką do spodu, posypujemy cukrem (6
łyżek) i umieszczamy na średnim gazie. NIE MIESZAMY! Cukier powinien się
rozpuścić i z sokiem utworzyć lekko gęstniejący syrop. Potrwa to – w zależności
od gatunku śliwek, ok. 6-9 minut. Zestawiamy z gazu.
Jajka ubijamy z cukrem i cukrem waniliowym na jasną,
puszystą masę. Dodajemy stopniowo mąkę z proszkiem, olej i aromat (kilka
kropli). Ucieramy krótko – do połączenia się składników.
Włączamy piekarnik.
Owoce zalewamy ciastem, można dorzucić do niego garść
borówek i posypać niewielką ilością płatków migdałowych. Wstawiamy do średnio
nagrzanego piekarnika (góra/dół) i pieczemy w temp. 180 stopni ok. 30-35 minut.
Można sprawdzić patyczkiem drewnianym, czy ciasto się upiekło – powinno
delikatnie się zrumienić i ładnie podrosnąć.
Wyjmujemy ciasto z piekarnika, czekamy 5 minut. Potem
przykładamy do naczynia duży talerz/paterę i śmiałym ruchem odwracamy. Pięknie
błyszczące śliwki są na górze, a delikatne, lekkie ciasto – na spodzie. Nie
powinno nic pozostać na patelni, ale jeśli coś przywrze – po prostu przenosimy
owoc na ciasto.
Kroimy po przestudzeniu, można dołożyć bitą śmietanę albo
gałkę lodów.
Raj. Śliwkowy, letni raj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz