wtorek, 29 grudnia 2015

Śliwki w boczku


Nie jem, ale właściwie co roku na prośbę domowników przygotowuję te śliwki – z reguły na Sylwestra. Nic prostszego być nie może, bo składniki tylko dwa, plus przyprawy, w dodatku przekąska powstaje błyskawicznie, po 15 minutach w piekarniku jest gotowa. Do tego dip – czosnkowy, albo ten z żurawiną.

Dlaczego w Sylwestra trzeba jeść solidnie, a najlepiej dość tłusto – tego wielbicielom mocnych trunków nie muszę tłumaczyć. I zawsze powtarzam: porządne jedzenie, dużo tańca i dobre towarzystwo, a Sylwester i co ważne - Nowy Rok, będą udane.

Przepis banalny: kupujemy paczkowany boczek w plastrach (jak najchudszy!) w ilości dostosowanej do liczby gości i odpowiednią ilość śliwek kalifornijskich bez pestek. Każdy plaster boczku dzielimy na dwie części i w każdy zawijamy połówkę śliwki. Kroję śliwki również i z tego powodu, że zdarzyć się może pestka, a nikt nie chce się o tym przekonać dopiero na swoich zębach...

Włączamy piekarnik, by się nagrzał do 180 stopni.
Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia i umieszczamy na niej śliwki zawinięte w paski boczku. Posypujemy lekko słodką papryką i świeżo zmielonym pieprzem. Wkładamy do piekarnika i pieczemy ok. 15 minut. Powinny się lekko przyrumienić.
Podać je można nabite na wykałaczki, z dipami w miseczkach.

PS. Czasem zawijam śliwki także w plasterki salami (widoczne na zdjęciach).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz