sobota, 15 sierpnia 2015

Tarta czekoladowa z malinami


Czekolada. Dużo czekolady. Zawsze. Bez względu na porę roku, pogodę, stan ciała i ducha.
To jest sierpniowe spełnienie marzeń – gdy świeżych malin zatrzęsienie i ceny mają znośne. Czy może być doskonalsze połączenie owoców z czekoladą? Tarta wygląda jak z filmu „Willie Wonka i fabryka czekolady” (reż. Mel Stuart, 1971), psychodelicznego, uroczo oldskulowego, nie tak komputerowego, jak nakręcony ponad 30 lat później film Burtona. Uwielbiam ten film i taką tartę*! Piękną jak sen o rzece pełnej czekolady i olbrzymich malinach rosnących na jej brzegu. Nic tylko zerwać, zanurzyć i jeść...

Składniki:

Ciasto
175 g mąki pszennej,
50 g kakao,
50 g złocistego cukru trzcinowego,
150 g masła,
3 żółtka,
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub łyżka cukru z prawdziwą wanilią.
Ok. 400-500 g malin,
Cukier puder do posypania.



Krem
200 g gorzkiej czekolady (min. 70 proc.),
200 ml śmietanki kremówki (30 proc.),
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego lub 2 łyżki cukru z prawdziwą wanilią,
75 g masła.


Mąkę przesianą z kakao umieszczamy w misie malaksera, dodajemy cukier i miksujemy do połączenia. Dodajemy pokrojone w kostkę masło, żółtka i ekstrakt waniliowy. Miksujemy krótko, ale dokładnie, do powstania jednolitej kuli ciasta. Zawijamy ją w folię i umieszczamy w lodówce na przynajmniej pół godziny.
Nagrzewamy piekarnik do 190 stopni i natłuszczamy lekko formę do tarty (24 cm średnicy). Na dno dajemy papier do pieczenia, albo posypujemy je lekko mąką. Schłodzone ciasto wykładamy do formy dość grubą warstwą. Ja kroję je na plastry i umieszczam w formie. Przykrywamy ciasto folią aluminiową, nakłuwamy ją widelcem w kilku miejscach i wysypujemy na wierzch suchą fasolę, groch – by ciasto podczas pieczenia nie spłynęło. Pieczemy w nagrzanym piekarniku 15 minut, po czym usuwamy folię z fasolą i dopiekamy jeszcze ok. 5 minut. Ciasto wyciągamy z piekarnika i odstawiamy do przestudzenia.
Połamaną na kawałki czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej (rondelek z czekoladą nakładamy na drugi – z gotującą się wodą, tak by dno nie dotykało wody). Śmietanę wlewamy do garnuszka i podgrzewamy ją na małym gazie, mieszając, nie dopuszczając, by się zagotowała. Roztopioną, gorącą czekoladę powoli wlewamy do gorącej śmietany, mieszamy delikatnie, dodajemy ekstrakt waniliowy i masło, mieszamy do roztopienia i połączenia się wszystkich składników.
Na przestudzony spód wykładamy gęsto maliny (zachowujemy część do dekoracji), zalewamy kremem czekoladowym, wygładzamy powierzchnię i wkładamy do lodówki na godzinę.
Dekorujemy malinami, posypujemy cukrem pudrem.

PS. Ciasto jest wytrawne, zdecydowanie dla miłośników gorzkiej czekolady. Kto woli słodsze, może dodać ciut więcej cukru do spodu i np. 3 łyżki cukru z wanilią do kremu. Zawsze też można solidnie posypać ciasto cukrem pudrem. A kto chce, może czekoladę gorzką zastąpić czekoladą deserową, albo częściowo – mleczną. Ale wtedy zmieni się nieco konsystencja kremu.

*Przepis pochodzi z książki „Chocolat” Erica Lanlarda (wyd. Mitchell Beazley).




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz