środa, 3 czerwca 2015

Wstyd to kraść i… jeść?

Pisałam jakiś czas temu, że podczas dojazdów do pracy mijam okno od zaplecza małego bistro. To był miły, dobrze usposabiający widok na poranną krzątaninę. Ale okno zostało starannie zalepione nieprzezroczystą folią. Podobnie jak witryna tego bistro, obok której przejeżdżają tramwaje, autobusy, samochody. Bo przecież nikt nie lubi zaglądania mu w talerz. Jedzenie to w końcu część procesu odżywiania, który wiadomo jak się kończy. Dlatego też pewnie jest czynnością wstydliwą.

Przy jednej z wrocławskich ulic powstaje nowa pizzeria, zaczęła od zaklejenia połowy witryny. Tymczasem kawałeczek dalej jest bar z kuchnią gruzińską, w którym je się przy szybie, z widokiem na miejski ruch.

Nie rozumiem co złego jest w widoku jedzących ludzi!!! Czy za granicą widujecie restauracje, które mają totalnie pozaklejane okna? A może wartością jest to, że ludzie przychodzą i jedzą. I że to widać. Bo pewnie dobrze tam karmią, a miejsce ma atmosferę.

Do tej pory kuriozalna wydaje mi się decyzja sprzed kilku lat o oddzieleniu parawanem wykładowców od studentów w jednej z wrocławskich, aspirujących stołówek uczelnianych. Nie wiem, czy tak jest nadal, bo tam nie bywam.
W Krakowie od dziesięcioleci funkcjonuje jadłodajnia uniwersytecka, której klienci jedzą przy wspólnym stole. Zwykle brakuje w niej miejsc. Na całym świecie powstają modne bary, w których ludzie nie wstydzą się, że jedzą i piją wspólnie, talerz w talerz, ramię w ramię. I można tam zajrzeć bez problemu.

A tymczasem w Polsce się zakleja i ta nieestetyczna, obrzydliwa plaga dotyczy wszystkiego. Nie dojrzysz ludzi jedzących, robiących zakupy, korzystających z usług rzemieślników, banków itp.

Widocznie co brzydkie, to trzeba zakryć…

A to nie Polska właśnie:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz