Kilka metrów kwadratowych na zewnątrz. Własny kawałek nieba, z koronami drzew i dachami budynków, z ptakami, gwiazdami, zapachem kwiatów. Jest stolik, krzesło, okno z kuchni ... Takie małe bistro na balkonie. Grzanka z kawą smakuje tutaj jak nigdzie indziej. Zaczynam pierwszy sezon, trzeba nadrobić stracony czas.
Śniadanie weekendowe jest inne niż codzienne. Bez pośpiechu, troszkę celebrowane, bogatsze. Pamiętam z dzieciństwa ulubione kanapki, które przygotowywała Mama – tzw. „ze wszystkim”. Stąd pewnie moje ciągoty, by było dużo, barwnie, różnorodnie. Nie tylko na talerzu. :)
Dzisiaj trochę wietrznie, słońce, temperatura w sam raz.
W balkonowych okolicznościach tost pełnoziarnisty z kremową gorgonzolą i malutkimi pieczarkami wewnątrz, zrumieniony na patelni grillowej, przetarty czosnkiem. Do niego pomidor zdublowany – bo oprócz świeżego, również w paście z suszonych pomidorów (ze sklepu, ale dobra). Kawałek ogórka skropiony pikantnym sosem sojowym – bardzo lubię to połączenie. I jeszcze listek chrupiącej sałaty. No i na wierzch tosta wiejskie jajo – sadzone, z płynnym, gorącym żółtkiem.
Sól, pieprz, listki bazylii i szczypiorek. Gorąca, mocna herbata z cytryną.
W tle The Verve i „Bittersweet Symphony”.
A kawałek nieba taki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz