wtorek, 9 września 2014

Cytrusowa sałatka z komosą ryżową, fasolką i awokado


Są takie produkty, na które pojawia się moda. Kiedyś był to amarantus, niedawno jagody goji, a teraz każda „dama modna” opowiada w kolorowych magazynach, jak to odżywia się quinoa. I mam nadzieję, że te opowieści nikogo nie zniechęcą, bo komosa ryżowa, o której mowa, jest nie tylko zdrowa, ale i bardzo, bardzo smaczna. Uwielbiam jej konsystencję, lekko twardawą, hardą, sprawiającą, że komosa nie staje się jedynie tłem dla innych składników, ale wyraźnym, miłym leitmotivem. Ten południowoamerykański , spokrewniony z burakami i szpinakiem, niepozorny gość, powinien jak najczęściej bywać w domach osób, które nie jedzą mięsa, bo kryje w sobie bardzo dużo białka i żelaza, błonnik, kwasy NNKT, pierwiastki mineralne oraz witaminy z grupy B. Nie zawiera glutenu i ma niski indeks glikemiczny. Nawet NASA zainteresowała się komosą, potwierdzając jej cudowne właściwości (chroni przed cukrzycą, nowotworami i chorobami wieńcowymi). Choć Inkowie jedli komosę już 5 tysięcy lat temu, my poznajemy ją dopiero teraz. O wiele za późno...

Ta sałatka jest kwintesencją tego, co lubię. Rześka, wyrazista, lekka, zaskakująca. A zaskakuje, bo urozmaiciłam ją kiwano, czyli warzywem łączącym w sobie cechy ogórka, kiwi, melona i banana.

Wygląda ono troszkę egzotycznie, a rośnie również i w Polsce! Ma kapitalny zapach i niezwykłą świeżość smaku, a jak natrafi się na jego kawałeczek w sałatce, to aż się człowiek uśmiecha jedząc, takie to nieoczekiwanie przyjemne i inne doznanie. Na targowisku zapłaciłam za kiwano 3 zł – warto!

Składniki (porcja dla 2-3 osób):
100 g komosy,
20 dag zielonej fasolki szparagowej (w sezonie można ją zastąpić zielonymi szparagami),
15 szt. pomidorków koktajlowych,
1 szt. dojrzałego awokado,

Ćwiartka kiszonej cytryny albo sok wyciśnięty z cytryny i starta skórka,
2-3 łyżki posiekanego szczypiorku,
Natka pietruszki – kilka gałązek,
1-2 ząbki czosnku (zależnie od ich wielkości i naszego upodobania),
¼ kiwano albo 1 średni ogórek gruntowy,
Pieprz,
Oliwa,
Sól – odrobina do gotującej się komosy, a do sałatki tylko w tym przypadku, gdy nie dodajemy kiszonej cytryny.


Fasolkę czyścimy, płuczemy i gotujemy, aż zmięknie, ale będzie jędrna (czas zależy od grubości i odmiany fasolki, dlatego trzeba próbować). Komosę zalewamy gorącą wodą, solimy lekko i gotujemy kilkanaście minut – próbując pod koniec, czy już odpowiednio zmiękła. Jeśli tak – odcedzamy. Studzimy obydwa składniki (ugotowana fasolka zanurzona od razu w lodowatej wodzie zachowa ładny kolor). Dodajemy do komosy opłukane, przekrojone na pół pomidorki, pokrojony na kawałki miąższ awokado, fasolkę kroimy na niewielkie kawałeczki i też dorzucamy. Do tego – drobno posiekana kiszona cytryna (albo sok i skórka), szczypiorek, zmiażdżony czosnek, natka (kilka listków zostawiamy do dekoracji), pokrojone kiwano albo ogórek. Skrapiamy oliwą, posypujemy pieprzem, a jeśli nie używamy kiszonej cytryny, to solimy do smaku.

Uwaga: do gotującej się komosy wrzuciłam kilka kawałeczków suszonej papryczki chili, można też dodać odrobinę świeżej - już do sałatki.


4 komentarze:

  1. Wczoraj zrobiłam sałatkę. Musiałam ją trochę zmodyfikować z braku kiszonej cytryny, ale i tak smak komosy mnie zachwycił. Chyba, pomimo wysokiej ceny, wejdzie na stałe do mojego codziennego menu.
    :):)

    OdpowiedzUsuń