poniedziałek, 1 września 2014

Placek śliwkowy, czyli klinek na splinek


Niesamowity przepis! To już trzecia jego wersja na moim blogu – po tym torciku z truskawkami, i takim ucieranym cieście z kremem, przyszła pora na ciasto ze śliwkami. Może zbyt zwyczajne, banalne, takie trochę „babcine”. Ale – wierzcie mi – to jeden z lepszych sposobów na szybkie wyleczenie z jesiennej chandry. Śliwki, zapach migdałów, mięciutkie ciasto, kawa, albo herbata z cytryną i jakaś fajna muzyka...
Wykorzystajcie więc wspomniany przepis ponownie, tylko bez dodatku kremu. Przygotujcie śliwki - opłukane, wypestkowane układamy na ciasto rozcięciem do góry. Według mnie idealny rozmiar blaszki na tę proporcję to 32/21 cm. Jedyną fanaberią są płatki migdałowe, którymi posypujemy ciasto przed włożeniem do piekarnika i cukier puder – do posypania po upieczeniu.

PS. To ciasto potwierdza teorię, że mniej czasem znaczy więcej. Mnie też będzie mniej. I nie chodzi o kilogramy (niestety), a o czas, jaki będę mogła poświęcać blogowi. Proszę o wyrozumiałość – postaram się odwdzięczyć najlepiej jak umiem. :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz