sobota, 15 listopada 2014

Consumela. Opowieść kulinarna cz. 9

Po spotkaniu na targowisku tajemniczego nieznajomego, Consumela postanowiła zmienić swoje życie. Przynajmniej to uczuciowe.

Słońce zachodziło, zegar na wieży kościoła wybijał kolejne kwadranse i godziny. Consumela siedziała na werandzie i wpatrywała się w tartaletki z figami, przygotowane na zamówienie Antonia. Słodycz wspomnień mieszała jej się z goryczą porażki.
Widziała ich pierwsze spotkanie, rozsypane na schodach, zbierane wspólnie jabłka, pamiętała to spojrzenie, które zatrzymało świat wokół nich, jak gdyby nikt i nic nie istniało…
Z jabłek powstała szarlotka, wyjadana przez Antonia z jej dłoni. Było jak w raju, a oni dwoje niczym Ewa i Adam, dopóki wąż zazdrości niepostrzeżenie się nie zakradł i już ich nie opuścił… Tak bardzo pogrążyła się w myślach, że nie zauważyła nawet, iż odruchowo wyskubuje orzeszki piniowe z tart i je zjada.

- No nie! Co robisz nieszczęsna! Niszczysz swoją pracę! Psujesz prezent dla mojej mamy! Purpurowy na twarzy Antonio znalazł się, nie wiedzieć kiedy, na werandzie i dawał upust swojemu wzburzeniu.
– I co powiem mamie? Że ptaki mnie po drodze obsiadły, czy, że moja narzeczona jest niespełna rozumu? – wrzeszczał wymachując rękami.
- Hola, hola kolego! Mamusia jak kocha to zrozumie – męski, zdecydowany tembr głosu zastopował histerię Antonia. - Witaj, piękna – Tony pochylił się nad Consumelą i ucałował ją w same usta.
– Antonio, to mój przyjaciel Tony – zaskoczona i zmieszana dziewczyna przedstawiła sobie mężczyzn, którzy taksowali się wściekłym wzrokiem, jak dwa koguty przed walką. – Widzę, że przygotowałaś coś takiego w sam raz dla mamusi. Bezpiecznie, słodziutko, starszej pani się spodoba – Tony mówiąc to uśmiechał się ironicznie, ale wzrok miał ostry jak sztylet.
- A co, zazdrościsz gringo? Antonio wycedził przez zęby i wyglądało na to, że nie ma zamiaru zabrać ciast i odejść. – Ja? Zazdroszczę? Czego stary? Że idziesz zaraz do mamusi, a ja zostanę z piękną, młodą kobietą i przygotuję dla niej najbardziej seksowną sałatkę na świecie? Składniki już mam – Tony podniósł w górę koszyk : - Jest diabelnie ponętne mango, jedwabista szynka prosciutto, granat słodki jak Dita von Teese* i najlepszy ser solankowy jaki udało mi się znaleźć w tej pipidówie. Mam też butelkę wina, godnego tego wieczoru i damy, z którą je wypiję.
Dziewięć uderzeń zegara przerwało utarczkę słowną, Antonio zerwał się jak oparzony, wymamrotał pod nosem coś o zemście i że ktoś sobie popamięta, chwycił poskubane tarty i pobiegł w kierunku miasteczka.
Tony przytulił Consumelę, otarł jej łzy, posadził w fotelu, zapalił świece.
Obrał mango, pokroił je, zrolował plasterki szynki, rozkruszył ser, rozkroił owoc granatu. Wyjął też z koszyka tajemniczy słoiczek. Do miski wkładał: ociekające sokiem, pachnące słońcem i kwiatami mango, szynkę, której delikatny, wędzony posmak, idealnie współgrał z owocami, ser rozpływający się słonością łez w ustach ... Posypał sałatkę pestkami granatu i oblał ją sosem** ze słoiczka.

- Żona wybaczy mi, że przygotowałem dla ciebie tę za...stą sałatkę, zarezerwowaną do tej pory tylko dla niej, ale do k..y nędzy – od czego ma się przyjaciół?
Potem jedli, pili wino, patrzyli na siebie, nie mówili zbyt wiele, co szczególnie w przypadku Amerykanina było naprawdę niezwykłe. W końcu wszystko zostało już powiedziane: że Antonio oszukiwał ją jak Liberace*** swoje wielbicielki oraz, że jego „mamusia” ma 20 lat, ciemny zarost, namydla klientom zakładu twarze i nazywa się Francisco Juan Carlos Rubio de Nepomuceno Lopez Santiago Calvo y Quesadilla. Antonio zaś nazywa go pieszczotliwie „Chica”...


Cdn.

*Słodka Królowa Burleski Dita von Teese (rys. Leonid Gurevich - www.thelittlechimpsociety.com).
**To może być ten sos.
***Liberace przez całą swoją karierę pianisty rewiowego musiał ukrywać to, że jest gejem (fot. www.usatoday.com).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz