poniedziałek, 26 stycznia 2015

BDP, cz.11*

Nuda. Nuuuda. Po nudnej niedzieli - nudny poniedziałek. Za oknem ciemność. Te same rutynowe, poranne czynności. Kurtka, czapka, rękawiczki, beznadziejnie, cholernie długi styczeń. Schody. Samochód. Człowiek. Rower. Pies. Nieciekawa droga do pracy i ludzie spotykani po drodze.
Taki sam jak zwykle zgrzyt zamka i przeciągły dźwięk przy otwieraniu drzwi. Korytarz, kuchnia, zapalone światło, otwierane szafki, lodówka, blat, deski do krojenia. Ręce umyte, fartuch, plan w głowie na dzisiaj. Pokrojone, posiekane, wymieszane. Ekspres włączony. Zmywarka opróżniona. Żaluzje witryny podniesione.
7.05, dzwonek przy drzwiach, klient. – Dzień dobry! Poproszę o kawałek ciasta drożdżowego, sałatkę z soczewicą, owsiankę i coś na ciepło. Może omlet z serem? Zapakuje mi pan to wszystko? Do pracy lecę, już jestem spóźniony… Super! Ile płacę? Bardzo dziękuję i miłego dnia! Pięć minut później: - Ma pan to świetne ciasto drożdżowe? Rewelacja, dawno nie jadłam czegoś tak dobrego! I kawę jeszcze na wynos poproszę. Dzięki, miłego poniedziałku! A zresztą, dzięki panu zawsze jest miły. Najlepsze jedzenie w dzielnicy! Za to pan chyba jeszcze dzisiaj śniadania nie zjadł… Tak nie wolno! Pędzę, do jutra!
Ano tak, faktycznie. Śniadanie. Będzie dobre. Będzie dobrze.



Taka historia przyszła mi do głowy dzisiaj, w drodze do pracy.
Mijam codziennie bistro, w którym jest jeszcze ciemno, tylko w oknie na zapleczu widać sylwetkę człowieka pochylonego nad blatem. Gdyby tak rano, przed pracą można było kupić fajne śniadanie… Ale cóż, na razie trzeba je sobie zrobić.

W poniedziałkowych pudełeczkach:
- kawałek domowego ciasta drożdżowego z powidłami i orzechami,
- owsianka z jogurtem naturalnym, mandarynką, cynamonem i miodem,
- sałatka z czarną soczewicą, bakłażanem, selerem i czymś jeszcze (wybitna - przepis wkrótce!),
- omlet z 2 jajek (bez mąki), z kawałkiem mozarelli, pesto i pełnoziarnistym makaronem, oliwki, odrobina keczupu, bazylia.
Owsianka i omlet dziś rano zrobione – w ciągu 10 minut.

*Bardzo Dobry Poniedziałek, czyli o jedzeniu w pracy. Jeszcze się wam nie znudziło? ;)

4 komentarze:

  1. Nie, nie znudziło się!!!!!!!!
    Proszę o jeszcze, jeszcze, jeszcze...................:):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znudziło się. Absolutnie. Oprócz tego, że jest inspirujące, to jest w tym coś takiego przyjemnie ekscytującego. Jak zaglądanie do cudzego garnka, czy też torebki :)

    OdpowiedzUsuń