poniedziałek, 19 stycznia 2015
Good Monday! O jedzeniu w pracy cz.10
Podobno dziś depresyjny poniedziałek zwany Blue Monday. Kompletnie mnie nie dotyczy, bo jestem kosmitką i miewam takie dni słoneczną wiosną i latem. Wstałam rześko, zjadłam świetne śniadanie, bo przecież FERIE! Więcej czasu na przyjemności poranne. Tym bardziej, że pudełeczka już wczoraj zapakowane.
A w nich:
- antipasti, czyli grillowany, nieduży bakłażan, garstka oliwek zielonych i ciemnych, kilka kawałków papryki konserwowej, kapary, wszystko skropione pesto i posypane świeżą bazylią,
- kawałki naleśnikowej zapiekanki z farszem „ruskim”, na którą przepis znajdziecie tutaj,
- w najmniejszym pudełeczku makowiec świąteczny odmrożony, by uprzyjemnić niedzielę,
- no i coś absolutnie genialnego: pieczone jabłko wypełnione marcepanem i żurawinami, z jogurtem naturalnym i miodem!
Myślałam, że się zadławię w pracy tym jabłkiem... Jakie to dobre! I niezwykle sycące - polecam bardzo, a jeśli nie macie marcepanu (taki kupny, cukierniczy ma być, a nie taki w formie batonika oblanego czekoladą) to mogą zastąpić go mielone migdały wymieszane z miodem, albo powidła, orzechy, co tam macie pod ręką z zimowych zapasów.
Nie dałam rady wszystkiego zjeść. Zapiekanka została na kolację.
No i podkreślam – prawie wszystko śmiało i bez skrępowania nazwę niedzielnymi resztkami. Jedynie antipasti przygotowałam specjalnie i zajęło mi w przeddzień jakieś 20 minut...
Namawiam, zachęcam, to nie boli – ani finansowo, ani czasowo. Dobry Poniedziałek to Smaczny Poniedziałek.:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
te jabłka obłędne!
OdpowiedzUsuńi chyba jesteśmy z tej samej planety, bo u mnie spadek mocy też zawsze występuje wiosną/latem.. latem zwłaszcza ;).
No to jesteśmy już dwie ;)
OdpowiedzUsuń