czwartek, 24 lipca 2014

Tort Red Right Hand


Ten przepis to dowód na to, że: uwielbiam Nicka Cave’a, radzę sobie w trudnych sytuacjach, jestem kulinarnie kreatywna i ... nie do końca normalna :). Zastanawiałam się czy umieścić go na blogu, ale ciasto jest tak pyszne, że może kogoś zachęcę, albo zainspiruję do uratowania nieudanego wypieku. W każdym razie – warto czasem ulegać takim dziecięcym impulsom, zanurzyć dłoń w musie malinowym i ... O rany, ale jazda!
Oczywiście dedykuję ten tort mojemu ulubieńcowi, z życzeniami, by jak najdłużej dostarczał wielbicielom efektów swojego twórczego szaleństwa i talentu.
Polecam przy okazji film „20 000 dni na Ziemi” (kilka projekcji na tegorocznym festiwalu NH) i jeden z moich ulubionych utworów - „Red Right Hand” z koncertu w Glastonbury. „He's a ghost, he's a god, he's a man, he's a guru...”

Uwaga: to nie jest typowy przepis. Purystom kulinarnym pewnie nie spodoba się użycie ciasta w proszku i brak ściśle określonych proporcji. Ale - potraktujcie to z przymrużeniem oka, wrzućcie luz. Wskazany dystans do autorki i do rzeczywistości ... ;)

Składniki:
4 nieudane (albo udane) blaty bezowe,
Opakowanie gotowego ciasta czekoladowego w proszku,
Duży koszyczek malin,
2-3 łyżki cukru,
250 ml śmietany 36%,
250 g serka mascarpone,
Cukier puder i cukier waniliowy - do smaku.


Nie udały mi się znów blaty bezowe (jakieś fatum?) i od nich się zaczęło. Były płaskie, ale jednak kruche, postanowiłam wykorzystać je więc jako warstwy tortu. Następnie upiekłam zgodnie ze wskazówkami z opakowania, czekoladowe ciasto z proszku – w tortownicy odpowiadającej wielkością blatom. Po wystudzeniu przekroiłam je na części. Maliny wrzuciłam do rondelka, dodałam cukier i przez kilka minut gotowałam, od czasu do czasu mieszając – do momentu zredukowania nieco ilości soku. Przetarłam maliny przez sito – powstał pyszny mus malinowy. Śmietanę ubiłam, pod koniec dodałam mascarpone, wanilię i cukier – ubijając wszystko przez chwilę, do połączenia składników. Beza, mus, ciasto, krem – taka jest kolejność tworzenia warstw tortu. Na górze musi być beza i powinno też zostać akurat tyle musu, żeby położyć na nim dłoń i przypieczętować takim śladem swoje dzieło.

Komu kawałek ze środkowym palcem? ;)



4 komentarze: