poniedziałek, 9 lutego 2015

BDP*. Notatka służbowa nr 13

Chicopee, Massachusetts, 11:53 a.m.
Informuję o przedłużeniu czasu trwania podróży służbowej z Bostonu do Nowego Jorku, oznaczonej sygnaturą 455988/034. Przerwa spowodowana jest złymi warunkami atmosferycznymi (śnieżyca) na trasie. Informuję, iż wraz z agentem Boxem Muddlerem zatrzymujemy się w hotelu Sycamore, pokoje 312 i 313. Do czasu wznowienia podróży będę regularnie kontaktować się z Departamentem Bezpieczeństwa Archiwum Z.
Agentka Dana Smiley


„Tym razem mu nie daruję. Zawsze muszę tłumaczyć się dlaczego nie będziemy na czas na miejscu. Tylko z tego powodu, że po drodze nie było restauracji, w której mają wypiekany na miejscu chleb orkiszowy, albo nie wiedzą co to jest quinoa i nie gotują według Kuchni Czterech Odmian! Nie może zjeść zwykłego burgera i frytek, tylko wozi ze sobą te pudełka z żarciem, a trasę wytyczają rekomendacje jakichś frutarian, witarian i innych dziwolągów!
Tym razem zjechaliśmy z trasy, bo Federacja Miłośników Ciecierzycy ma swój doroczny zlot w Chicopee. Teraz ten cholerny kosmita jest na degustacji 100 dań i deserów z grochu, a ja siedzę w pokoju, nie wiedząc, czy jutro nie pojedziemy do Providence, bo jest tam na przykład spotkanie Tajnej Loży Bractwa Kminu Rzymskiego.
Zobaczę, czym tym razem zapełnił te swoje pudełeczka. BOX - JESTEŚ STUKNIĘTY! Chryste, on ma nawet jakąś dziwną, czerwoną zupę! To dlatego pytał czy może skorzystać z kuchni hotelowej…


Koniec. Dość tego. Albo wyjeżdżamy stąd jeszcze dzisiaj, albo wracam sama do NY. Twierdzi, że gotowanie przybliża go do rozwiązania tajemnicy, a ja wiem, że ani dieta zgodna z fazami księżyca, ani kosmiczna łączność z Paulem Mc Cartneyem** nie pomogą nam w odnalezieniu klucza do Archiwum Z!
Muszę coś zjeść, podobno mają tu świetną, polską kiełbasę. Ale najpierw wyślę mu wiadomość”.

Box kończył porcję tarty z hummusem, gdy na wyświetlaczu telefonu pojawił się sygnał SMS-a od Dany. „Albo kończysz swoją strączkową przygodę w ciągu godziny i ruszamy dalej, albo wyjeżdżam sama. Jesteś mi coraz bardziej obcy, po powrocie do biura składam wniosek o przeniesienie do Archiwum Y. Słuchasz żołądka, a nie serca i przez to zapomniałeś, że PRAWDA JEST GDZIE INDZIEJ”***.


O kurczę, dobitne słowa. Nie wiem, czy odmieniły kosmiczną karmę Boxa Muddlera. Wiem natomiast, że mój poniedziałek zmieniły na lepszy następujące dobra:
- kawałek tarty szpinakowej,
- sałatka z pomidora, oliwek, rukoli i sera pleśniowego, z dodatkiem winegretu,
- barszcz czerwony z jogurtem naturalnym i ciecierzycą ;),
- czekoladowa babka drożdżowa (z mąką orkiszową ;)),
- mandarynka i jabłko.
Uwaga: świetnie sprawdzają się silikonowe foremki do babeczek, gdy nie chcemy mieszać ze sobą różnych składników. Poza tym - za wyjątkiem sałatki i owoców, wszystko z wczoraj.


*Bardzo Dobry Poniedziałek - dzięki jedzeniu w pracy.
**Słynny ex-Beatles słynie również i z tego, że odżywia się od lat zdrowo i bezmięsnie.
*** Niektórzy twierdzą, że „Prawda jest gdzieś tam”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz