poniedziałek, 2 lutego 2015

Znów Bardzo Dobry Poniedziałek? Część 12


Dzisiaj Dzień Świstaka. Co trzeba uczynić, żeby nie był on jednym z wielu takich samych poniedziałków? Na przykład zrobić coś po raz pierwszy. Obiecałam sobie, że dziś będzie ten dzień, gdy po raz pierwszy nie śpieszę się rano ze wszystkim, nie pędzę na łeb na szyję, gdy na wszystko mam czas. W związku z tym wstałam o pół godziny wcześniej :). Efekt miły: zjadłam porządne śniadanie, odprasowałam się, zapakowałam w spokoju moje pudełeczka. Jednak czułam się jakoś nieswojo. Jakbym już kiedyś to samo postanowiła, a nawet tego dokonała… Za chwilę wyjdę z domu, minę na schodach sąsiada z psem, idąc wzdłuż ogródków zasłucham się w śpiew rudzika, na przystanku spotkam te same osoby... No tak, ale przecież wcześniej w poniedziałki skoro świt nie robiłam zdjęć prawie zawsze innemu jedzeniu, które zabieram do pracy, żeby w dodatku później zaprezentować fotki miastu i światu! Wariactwo, ale i nowa jakość. W dodatku nie zawinięta w sreberka. :)

Na zdjęciach:
- solidna porcja gotowanych warzyw pozostałych z niedzielnego obiadu, z ziołami (rozmaryn, bazylia) i filet z mintaja ze słodką kapustą i koperkiem, uduszony na oliwie z masłem i przyprawami (suszone pomidory i czosnek niedźwiedzi). Kapusta do ryby? Innym razem opowiem.
- Sałatka z selera, soczewicy i słonecznika (była tydzień temu, ale musi być jakieś drobne déjà vu w Dzień Świstaka);
- orkiszowe drożdżówki cynamonowo - migdałowe (niedzielny wypiek);
- pomarańcza z melisą.

A swoją drogą – muszę zobaczyć, po raz nie wiem który, „Dzień Świstaka”* z Billem Murrayem i Andie Mc Dowell.

„- Czy kiedykolwiek miała pani déjà vu Pani Lancaster?
- Nie sądzę, ale mogę sprawdzić w kuchni”


* 1993, reż. Harold Ramis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz