Nadal odpoczywam. Patrzę na choinkę, koty, sikorki, świat za oknem. Czytam sobie, piszę, jem, oglądam filmy i mistrzowskie mecze siatkówki, wieczorem pójdę na spacer. Nigdzie się nie śpieszę, nic nie muszę. Drobne, zwyczajne przyjemności trwają... :)
PS. Te piękne i pyszne pierniczki to prezent od M. Brakowało mi tego smaku, nie zdążyłam upiec tradycyjnych, korzennych ciastek. A tu proszę - już nie muszę :).
Super, bardzo się cieszę :) tak miło to przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA ja tymczasem buszuję po blogu w poszukiwaniu pysznych, sylwestrowych inspiracji! :)
:):):)
OdpowiedzUsuń