środa, 29 lipca 2015

Chleb na zakwasie – prawdy i mity


Taki właśnie jak ten na zdjęciu chleb na zakwasie, piekę w domu od ok. 3 lat. Wcześniej wydawało mi się to zbyt trudne, uciążliwe i dość niepotrzebne. I taka też jest prawda, ale tylko po części.
Uważam – karkołomnie może – że nie każdy nadaje się do tego, by piec chleb. I nie każdy piec musi. Potrzebna jest cierpliwość, systematyczność, czas. Jeśli ktoś twierdzi inaczej – być może ma ten rzadki dar, że czegokolwiek się dotknie, wszystko mu się udaje. Ale to nie ja. Wszystko bowiem udaje mi się...inaczej. Dlatego do pieczenia chleba podchodziłam sceptycznie. Aż tu przydarzył mi się w pracy K. – taki prawdziwy mężczyzna, który nie dość, że jest przystojny i mądry, to jeszcze piecze chleb na zakwasie. Zajęty oczywiście (K. - nie chleb ;)). Zaimponował mi, podarował zakwas, upiekłam pierwszy chleb i przepadłam...

Pieczenie chleba na zakwasie, to nie jest żadne misterium, czary-mary i inne metafizyczne bzdety. To nie jest moda, ani też - dla większości domowych piekarzy - nie jest to konieczność. Dla mnie to po prostu przyjemność, tworzenie czegoś, co jest wyjątkowe, smaczne, zdrowe i piękne. To również odpowiedzialność – kto nie chce marnować zakwasu, musi piec dość systematycznie.

Bo dobry zakwas – to podstawa. Powie to każdy piekarz, a są takie piekarnie, które mają zakwasy kilkudziesięcioletnie, sięgające 2-3 pokoleń wstecz. Mój najstarszy zakwas miał ponad 2 lata i pewnego dnia odmówił współpracy. To się zdarza – zakwas jest kapryśny, choc właściwie dokarmiany nie przysparza problemów. Teraz mam zakwas podarowany – znakomity, dbam o niego, ale pewnie przygotuję też własny. Żadna to filozofia, a tu znajdziecie wskazówki jak go zrobić.

Ciasto chlebowe na zakwasie przygotowuje się zupełnie inaczej niż ciasta na drożdżach. Więc jeśli ktoś nie ma ręki do drożdżowego – powinien śmiało spróbować. Nie trzeba długo wyrabiać, wystarczy przez chwilę mieszać składniki , odstawiać je by nabierały mocy, rosły – i to wszystko.

Łatwo można zrazić się do domowego wypieku, gdy czyta się niektóre przepisy. To rozczynianie, łączenie, zostawianie na noc i do wielokrotnego wyrastania – dlatego warto zacząć od nieskomplikowanej metody. Przyznam, że wypróbowałam kilkanaście przepisów na różne chleby, ale korzystam właściwie tylko z dwóch. Nie nudzą mi się, są naprawdę łatwe i obydwa pojawią się na blogu.

Oprócz zakwasu używam czasem suszonych drożdży. Dlatego, że nie wierzę w ich szkodliwość, a bywa, że chcę przyśpieszyć proces wyrastania, stosuję też je, gdy zakwas jest „młody” i sam jeszcze nie daje rady. Zresztą chyba nikt nie wierzy, że te wyrośnięte, ciemne chleby , ponoć bez drożdży i tylko na zakwasie, powstają w piekarniach bez wspomagaczy...

Domowy chleb jest zdrowszy, bo to ja decyduję z czego powstaje - czy na mące żytniej, czy na orkiszowej, z otrębami, pestkami, ziarnami, ziołami. I – według mnie - nie tuczy, sam w sobie jest tak smaczny, że wystarczą do niego proste dodatki.
Piekę chleby, które nie wymagają specjalnych zabiegów, wyrastania w koszykach, nawilżania pieca, posiadania kamienia, specjalnego nacinania. Nie umiem tego robić i chyba nie chcę. Może ktoś z was zacznie ze mną piec, a stanie się prawdziwym mistrzem – życzę z całego serca!

Podsumowując:
- jeśli chcesz mieć chleb przygotowany i upieczony w ciągu godziny, to lepiej sobie odpuść,
- jeśli często wyjeżdżasz na dłużej niż 2-3 tygodnie (tyle może niedokarmiany zakwas przetrwać w lodówce), to też daj sobie spokój,
- jeśli nie potrafisz robić kilku rzeczy jednocześnie, zaczynasz coś i zapominasz o tym – zapomnij też o tym wpisie,
- jeśli łatwo wpadasz we wściekłość, a drobne niepowodzenia urastają do rangi końca świata – lepiej kupuj chleb w piekarni,
- jeśli masz ukochaną piekarnię, to szczęściarz z ciebie... I nie musisz korzystać z moich przepisów. :)
- Jeśli jesteś gotowa/gotowy, by – choćby i codziennie – unosił się w domu jedyny w swoim rodzaju zapach, chleb był naprawdę żytni, albo orkiszowy, a domownicy domagali się wyłącznie twojego chleba – to zapraszam do wspólnego pieczenia!

W kolejnej części – przepis na żytnio-orkiszowy chleb z San Francisco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz