poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Consumela. Opowieść kulinarna cz.6

Consumela przewracała się z boku na bok. Od powrotu z krótkich wakacji nie spała dobrze – czy to z powodu nieznośnego upału, czy też księżyca, który uparcie wdzierał się co noc do jej pokoiku, a dziś zaprezentował pełnię swojego majestatu, budząc niezrozumiały niepokój.

Dziewczyna podświadomie nie dopuszczała jeszcze jednego wytłumaczenia – że za jej bezsennością stoją pałające oczy Roberto, mężczyzny spotkanego nad morzem. Tak, właśnie mężczyzny, a nie wiecznego chłopca - takiego, nie przymierzając – Antonia. Niedojrzałego jak zimowe jabłka w jej ogrodzie, kapryśnego jak chleb na zakwasie, nieobliczalnego niczym suflet. Usiadła na łóżku, postanowiła podejść do kuchni, by tam znaleźć sposób na brak snu. Mijając drzwi babci Carmeli usłyszała jej gromki śmiech. Czyżby staruszka oglądała komedię ze swoimi ulubionymi braćmi Marx? Zajrzała do pokoju, babcia zaśmiewała się przy nocnym bloku wiadomości, w którym trwała relacja z jakiegoś politycznego spotkania.
Zestawienie tych fizjonomii wydało się i Consumeli zabawne, z uśmiechem pod nosem wycofała się na korytarz.

Usiadła w kuchni przy stole, sięgnęła po gazetę, a w niej zajrzała oczywiście do rubryki kulinarnej. Autorka pisała o chałce, porównywała ją do jakiegoś miasta, następnie podała niezwykle skomplikowany sposób wykonania tego banalnego – zdaniem Consumeli – wypieku.
„Co za bzdury!” Z irytacją odłożyła gazetę, machinalnie sięgnęła po mąkę, jajka, masło, suszone drożdże. Wyrabiała ciasto zapamiętale, chcąc zagłuszyć natrętne, jak głodny Antonio, myśli. Nie dawały jej jednak spokoju ... Podczas, gdy ciasto wyrastało, ona kompletnie straciła rachubę czasu, pogrążając się w malignie. A w tym półśnie, odwiedzał ją Roberto, szepcząc miłosne zaklęcia, Antonio o twarzy byłego premiera Francji, chichotał złowróżbnie, babcia Carmela prała go zapamiętale po uśmięchniętej facjacie... – Wnuczko, a co to? Ciasto ci ucieka jak narzeczony, a ty śpisz? Staruszka potrząsała ramieniem śpiącej i z właściwą sobie dyplomacją sprowadziła Consumelę na ziemię. Półprzytomna dziewczyna podzieliła ciasto na cztery części, błyskawicznie zaplotła chałkę i odstawiła do ponownego wyrośnięcia.

Poszła spać, ale na krótko.Kogut zapiał po trzech kwadransach, pięknie wyrośnięte ciasto wylądowało w piecu. Consumela nie miała już czasu, by rozpamiętywać skomplikowane jak splot chałki, meandry swoich uczuć. Dom się budził, znikały nocne demony, czekała praca.






A oto przepis na Chałkę Consumeli, idealną i rzeczywiście dużo prostszą niż ta.

Składniki:
2 szklanki mąki,
2 łyżeczki suszonych drożdży,
4 łyżki masła,
Niepełna łyżeczka soli,
Łyżka cukru,
1/3 szkl. mleka,
1 jajko,
1 żółtko do posmarowania .

Do przesianej mąki dodajemy drożdże i sól. Masło topimy , wsypujemy do niego cukier, wlewamy mleko i dodajemy jajko (w tej kolejności, by jajko się nie ścięło!). Letnią mieszaninę wlewamy do mąki i wyrabiamy ciasto, aż zacznie odchodzić od dłoni, będzie elastyczne i gładkie (potrwa to pewnie ok. 8 minut). Przykrywamy ciasto i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 1-1,5 godz. Po tym czasie przebijamy ciasto uderzając w nie pięścią, wyjmujemy na stolnicę, zagniatamy i dzielimy na 4 części (każda ok. 35 cm). O tym, jak zapleść chałkę, dowiecie się z filmu rekomendowanego w tym przepisie. Smarujemy ciasto rotrzepanym żółtkiem, posypujemy makiem i odstawiamy do kolejnego wyrośnięcia – na ok. 40-45 min. Wstawiamy chałkę do piekarnika nagrzanego do temp. 200 stopni na 10 minut, potem zmniejszamy do 180 stopni i pieczemy jeszcze ok. 25-30 minut. Studzimy chałkę na drucianej podstawce.


Plakat: wallpaperwind.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz