środa, 18 czerwca 2014

Łatwe ciasto migdałowo-agrestowe


Uwielbiam agrest. To znów wspomnienie z dzieciństwa: ul. Ogrodowa w samym sercu parku i tam faktycznie ogród przy domu, z licznymi krzaczkami porzeczek i agrestu. Włochate, najlepiej te czerwone, kulki zrywane z gałązek i zjadane od razu. To były czasy, gdy w sklepach nie było ani bananów, ani pomarańczy, kiwi nie istniało nawet w dziecięcej wyobraźni. Był za to smak łodyg rabarbaru zanurzanych w cukrze, jagód barwiących usta i zęby już w lesie (a las tuż obok ogrodu), ulubionych białych porzeczek i agrestu, z tą jego niezwykłą, galaretowatą zawartością, wyciskaną na małą dłoń...
Dlatego, gdy widzę na targu te owoce, nie mogę się powstrzymać, by ich nie kupić. A potem jest ciasto, kompot, no i zawsze trochę przydatnych, gdy człowiek już duży :), dobrych wspomnień.

Ten przepis* będzie – wiem to od kilku dni – w tym sezonie jednym z moich ulubionych. Bo można wykorzystać ciasto jako bazę do wielu innych kombinacji, z różnymi owocami, jest ono niezwykle delikatne, a jednocześnie dobrze się je kroi, migdały wspomagające mąkę dają niezwykłą konsystencję oraz smak, no i jest – tak jak lubię - mało słodkie. Bardzo polecam!

Składniki:
250 g miękkiego masła,
150 g drobnego cukru ( to będzie trochę więcej niż połowa szklanki, ale nie cukru pudru, ja „rozdrabniam”cukier kryształ przy pomocy malaksera),
3 jajka,
1,5 szklanki mąki pszennej,
100 g (czubata szklanka) zmielonych migdałów,
2 łyżeczki proszku do pieczenia,
2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią (w oryginalnym przepisie jest otarta skórka z cytryny lub pomarańczy, ale wg mnie lepsza jest wanilia),
3 łyżki bułki tartej,
500-600 g oczyszczonego agrestu,
3 łyżki ciemnego cukru do posypania.


Masło musi być naprawdę miękkie – warto wyjąć je dużo wcześniej z lodówki. Ucieramy je z cukrem do powstania jasnej, puszystej masy. W międzyczasie włączamy piekarnik, ma się nagrzewać do temp. 160 st.
Dodajemy – po jednym, by się masa nie zwarzyła – całe jajka, ciągle miksując. Mąkę mieszamy z migdałami, cukrem waniliowym, proszkiem do pieczenia. Wsypujemy mieszankę po łyżce do maślanej masy. Gdy całość się połączy, umieszczamy ciasto w formie (moja ma 21/31 cm, ale może to być też np. tortownica 23-25 cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Na wyrównany wierzch wysypujemy bułkę tartą i nakładamy owoce – jeden obok drugiego, tak, by połowa każdego była zanurzona w cieście. Posypujemy cukrem i umieszczamy w piekarniku (nie musi być w tym momencie nagrzany do wymaganej temp.). Pieczemy ok. 45-55 min - do suchego patyczka. Kroimy po wystudzeniu (nie udało mi się aż tak długo poczekać ;)).

Jeśli wolicie bardziej słodkie ciasto, można posypać wierzch dodatkowo cukrem pudrem zmieszanym z wanilią.

*Skorzystałam z przepisu nieocenionej Doroty Świątkowskiej dostępnego tutaj.



2 komentarze:

  1. Mam pytanie, czy agrest mogę zastąpić świeżymi figami ? Czy nie będzie za słodkie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie za słodkie, ten migdałowy spód komponuje się najlepiej z kwaskowymi owocami. Już jagody wydały mi się nieco za słodkie...

    OdpowiedzUsuń