wtorek, 10 czerwca 2014

Granita Corleone


Jak wiadomo „w miejscowości Corleone można dostać cios w przeponę” :). Ja jednak wolę wierzyć, że gdybym się kiedyś zjawiła w tym małym, sycylijskim miasteczku, którego zła sława sprowokowała Wisławę Szymborską do napisania tego limeryku, a Francisa Forda Coppolę do nakręcenia „Ojca chrzestnego”, dostałabym co najwyżej przepyszną granitę. Ten włoski, orzeźwiający wynalazek, z którego słynie Sycylia, postawi na nogi w upalny dzień, ale jeśli „podkręcimy” go dozą mocnego alkoholu, to może też z tych nóg zwalić... Whisky, brandy, ciemny rum będą świetne. W niewielkiej ilości, by nie „przygłuszyły” smaku kawy.
Proponuję jednak wersję „soft” – słodką jak zemsta, mocną jak uścisk Vito Corleone i niezapomnianą jak motyw muzyczny Nino Roty.
A przy okazji – czy wiedzieliście, że dziadkowie Ala Pacino wyemigrowali do Ameryki z miejscowości Corleone?

Składniki (na 4-5 porcji):
250 ml wody,
100 g cukru (ok. pół filiżanki),
300 ml bardzo mocnego naparu kawy,
100 ml śmietany kremówki,
Wiórki gorzkiej i bialej czekolady.


Potrzebne będzie metalowe, płytkie naczynie – moje ma wymiary 26/19 cm.

Zagotowujemy wodę z cukrem, dodajemy do niej napar kawy i wlewamy do naczynia.


Gdy przestygnie wstawiamy do zamrażalnika i po godzinie - łopatką, albo widelcem mieszamy zmrożoną kawę.










Powtarzamy to w ciągu 3 godzin jeszcze kilka razy, tak, by w efekcie powstała struktura kawowych kryształków.














Napełniamy granitą pucharki, albo szklanki, na wierzch dajemy kleks bitej śmietany (wolę śmietanę bez cukru, ale można dodać podczas ubijania odrobinę cukru pudru) i zdobimy go wiórkami czekolady.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz