poniedziałek, 2 czerwca 2014

Cudze chwalę


Dziś króciutko i lokalnie. Wracam wreszcie po chorobie do życia, znów mam apetyt i smakuje mi kawa. Wizyta w malutkiej piekarni, która ma najlepszy w okolicy żytni chleb jest zazwyczaj błyskawiczna, bo tak łupie w niej disco polo, że zwiewam jak najszybciej. Ale tym razem było inaczej – zauważyłam po raz pierwszy kilka rodzajów kruchych ciastek. „Pyszne, spróbuj” – poleciła koleżanka, która kupiła sporą torebkę. Kurabiedes? Zerknęłam z niedowierzaniem na nazwane tak gwiazdki posypane grubo cukrem pudrem. Greckie ciastka w lokalnej piekarni na obrzeżach Wrocławia? Dostępne z cukrem, albo zupełnie bez niego. Wybrałam wersję bez, ale tylko po to, by w domu zaparzyć sobie kawę, wyłożyć ciasteczko na talerzyk i - greckim zwyczajem – oblać je miodem. Nie wiem, czy im blisko do pierwowzoru, ale są świetne. Kruchość wręcz zaskakująca, kawałki prażonych migdałów, świeżość smaku. Niedługo postaram się znaleźć odpowiedni przepis i upiec. Na razie – chwalę kupione i cieszę się zdrowiem :).

2 komentarze:

  1. to ja dzisiaj też tam popędzę! :) mam nadzieję, że jeszcze będą po południu...

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak nie będzie tych, to zwykłe kruche też są podobno rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń